Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Z ręką na hamulcu – Felieton Pawła Skuteckiego

Rok 2024 na kolei przejdzie do historii jako specyficzny czas. Z jednej strony trudno nie zauważyć ogromnych inwestycji w tym sektorze, ale przecież nie dorównują one planom i marzeniom, które snuliśmy rok wcześniej. Tysiące pracowników Cargo może też przy okazji rocznego rozrachunku gorzko zapytać, skoro jest tak świetnie, to dlaczego jest tak źle?

Wybory parlamentarne i w ich konsekwencji zmiana rządu gruntownie zmieniła podejście do branży. Poprzedni rząd z ogromnym (niektórzy mówią, że bardzo przesadzonym i nierealistycznym) rozmachem planował inwestycje pokoleniowe, z których Centralny Port Komunikacyjny miał zmienić oblicze kraju w sposób niespotykany od czasu budowy Gdyni. Można się zżymać, że ten projekt nie wyszedł znacząco poza plany i tabelki, a jego faza realizacji zaczęła i tak na dobre skończyła się na konferencjach prasowych. Było to jednak coś wielkiego, odważnego i… konkretnie wciskającego nogę w drzwi świata europejskich hegemonów sektora logistyki. To musiało spotkać się z konkretnym, niekoniecznie tylko werbalnym, sprzeciwem największych rynkowych graczy. Nowy rząd odesłał CPK do najniższej szuflady i czym prędzej zgubił kluczyk. Nie ma tematu.

Skarłowaciały projekt rozbudowy kolei wciąż jest w grze, ale tym razem już po staremu: nie jako inwestycja strategiczna i odpowiadająca na przyszłe potrzeby, tylko rozproszona koncepcja zaspokajania partykularnych interesów partyjnych książąt. Tutaj zrobi się dworzec, tam wyremontuje parę kilometrów, u kogoś odświeży się biurowiec, a gdzie indziej obieca nowe przystanki. I tyle, nie trzeba więcej. To wystarcza, żeby utrzymywać w ryzach niejedną partię i zbierać głosy wyborców.

Szkoda, z punktu widzenia branży, ale też z perspektywy kraju, który miał przez parę chwil aspiracje stać się poważnym elementem kontynentalnej układanki logistycznej. Oczywiście nie wszystko jest jeszcze stracone, bo można liczyć na to, że przy kolejnych wyborach znów do władzy dojdą politycy chcący zostawić po sobie coś więcej, niż uznanie własnego środowiska.

Rok 2024 przejdzie do historii z pewnością jako przełomowy czas w kontekście relacji między związkami zawodowymi a zarządami największych kolejowych spółek. To, co się wydarzyło w PKP Cargo, jeszcze nie tak dawno doprowadziłoby do strajku generalnego, do otwartej wojny miedzy związkowcami a rządem. Wojny toczonej nie tylko w salach sądowych, ale i w zakładach pracy. Teraz okazało się, że pracownicy i związkowcy z Cargo mieli uzasadnione poczucie opuszczenia. Wielka związkowa rodzina zdawała się nie zauważać dramatu tysięcy zwalnianych pracowników. Mam ogromną nadzieję, że władze Solidarności od miesięcy szczegółowo analizują to co się wydarzyło w Cargo i pyrrusowe zwycięstwo, jakim niewątpliwie jest odwołanie dotychczasowego szefa (czy bardziej likwidatora) Cargo, nie przysłoni rzeczywistości.

Na 2025 rok chciałbym życzyć Państwu, naszym Czytelnikom, żeby rządzący z większą odwagą potrafili spojrzeć na potrzeby branży kolejowej, żeby władze kolejowych spółek rzeczywiście, a nie jedynie deklaratywnie, rozumiały, że największym potencjałem branży są pracownicy, dla których etos kolejarza to nie jest jedynie pusty frazes i żeby cała Europa uczciwie zobaczyła, że polska kolej może stanowić awangardę w kontekście zielonego, taniego, bezpiecznego i wygodnego transportu nie tylko osób, ale także towarów.

Paweł Skutecki

Kategoria: