Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Koniec sporu? – Felieton Piotra Świąteckiego

Prezes Rady Ministrów zadeklarował 26 czerwca, iż jego rząd będzie kontynuował przedsięwzięcie określane w skrócie jako CPK. Nasz centrolewicowy gabinet nie rezygnuje z inwestycji w Baranowie, lecz zamierza ją jedynie zmodyfikować. Dotąd linia podziału w Polsce biegła między zwolennikami a przeciwnikami inwestycji. Czy deklaracja premiera zakończy spór ? Adwersarze się chyba tego za bardzo nie obawiają, bowiem można się przecież posprzeczać jeszcze o wiele kwestii szczegółowych…

Chyba najistotniejszymi z zapowiadanych zmian są: obniżenie projektowanej przepustowości nowego portu lotniczego, rezygnacja z kolejowego układu „piasty i szprych” na rzecz powrotu do tzw. Y oraz zachowanie istniejących lotnisk – w tym także warszawskiego Okęcia.

Z perspektywy tej rubryki oznacza to  kolejną nowelizację ustawodawstwa, które miało wyznaczać stabilną ścieżkę realizacji zadania. Kolej na nowe prawo…

Deklaracja zamiaru wybudowania lotniska w Baranowie uwzględnia stanowisko opinii publicznej; Polacy w większości chcą mieć nowe, centralne lotnisko. Czy o takich kwestiach powinna decydować opinia publiczna, czy też specjalistyczne analizy ?  Rozstrzygnięcie nie jest oczywiste; przypomnijmy, że Noe był laikiem, a „Tytanika” zbudowali profesjonaliści. 

Przewidywanie przyszłości i planowanie rozwoju nie jest proste, bowiem pojawia się z biegiem czasu zbyt wiele okoliczności, niemożliwych z góry do przewidzenia. Od dziesiątków lat w środowiskach lotniczych w Polsce mówi się o potrzebie centralnego lotniska cywilnego, lecz wiele okoliczności i prognoz z tym związanych ulega zmianom. Niedopuszczalne byłoby lekceważenie tych zmian. 

Dla przykładu wspomnijmy o kilku istotnych okolicznościach. Po pierwsze – pandemia wpłynęła na załamanie światowych przewozów lotniczych. Po drugie – wojna rosyjsko-ukraińska pociągnęła za sobą wzrost cen paliw, a więc i wzrost kosztów podróży. Po trzecie – władze Unii  Europejskiej niedwuznacznie chcą zredukować mobilność Europejczyków ze względów środowiskowych i stosują w tym celu skuteczne narzędzia ekonomiczne. Po czwarte – pojawiły nowe, wymagające kierunki wydatków publicznych (fortyfikacje, zbrojenia), ograniczające możliwości inwestycyjne. Po piąte – zmiany techniczne wpływają na sposób podróżowania; wprowadzenie dreamlinerów pozwala na dalekie podróże mniejszych grup pasażerów z mniejszych lotnisk i redukuje potrzebę korzystania z tzw. hubów (centrów przesiadkowych).

Trudno się spodziewać, by tak istotne elementy rzeczywistości nie wpłynęły na aktualność wcześniejszych, schematycznych dość prognoz. Zakładano, że mobilność Polaków będzie rosła  – może nie w nieskończoność, lecz przynajmniej do średniej mobilności europejskiej w miarę naszego bogacenia się. Dziś powinniśmy się jednak liczyć też z tym, że może to nie nasz poziom życia osiągnie średnią kontynentalną, lecz że to może raczej inni Europejczycy zbiednieją do naszego poziomu. 

Optymistyczne prognozy nie uwzględniały też naszej katastrofy demograficznej, której wciąż próbujemy nie zauważać licząc na to, że sytuacja naprawi się sama. Tymczasem starzejące się społeczeństwa nie stają się mobilniejsze i w innych, szybciej jeszcze – niż my – „zwijających się” społecznościach obserwuje się  stabilizację liczby podróży. 

Może jest w tym więc racja, że nie ma już mowy o baranowskiej przepustowości 100 milionów pasażerów rocznie, lecz wyznaczono nowy cel – 35 milionów. Zawsze przecież można będzie – przy rozsądnym planie generalnym – lotnisko rozbudować. 

Prognozowanie gospodarcze jest niebezpieczne wówczas, gdy dotyczy krótkich okresów, bowiem można jeszcze za życia proroka słuszność jego prognoz zweryfikować, lecz za to planowanie w skali stuleci nie wiąże się z żadnym ryzykiem. Niedawno jeden z ekonomistów obliczył, że inwestycja w przekop Mierzei Wiślanej zwróci się za 500 lat. Czy to się sprawdzi ? A jeśli stopnieją lodowce i Elbląg stanie się najważniejszym bałtyckim portem ? Nie zwróci się szybciej ? W istocie zawsze są elementy loterii.

Premier zadeklarował  skoncentrowanie się – w części kolejowej – na budowie tzw. Y, tj. kolei dużej prędkości. Znów jest to powrót do wcześniejszych planów – tym razem połączenia stolicy szybką koleją z Wrocławiem i Poznaniem. To oczywiście dobra wiadomość dla zamożnych mieszkańców wszystkich trzech miast, lecz czy w Zamościu lub Kościanie mają się z czego cieszyć? O jakości sieci kolejowej przesądzają przecież nie tylko najlepsze, lecz i najgorsze połączenia. Ten tzw. Y to oczywiście zdecydowanie tańsze i realniejsze przedsięwzięcie od projektowanego układu piasty i szprych, skutkującego przeniesieniem centrum komunikacyjnego kraju ze stolicy do Baranowa. Konsekwencją zmiany jest zachowanie znaczenia istniejących portów lotniczych. Kolejowe szprychy miały skoncentrować podróże lotnicze w CPK; zmiana siłą rzeczy zmniejszy wielkość przewozów z Baranowa na rzecz innych lotnisk. 

Padła deklaracja zachowania istniejących obiektów – w tym w szczególności warszawskiego „trójportu” – Okęcia, Modlina, Radomia. W tym Okęcie ma stać się swoistą rezerwą terenu dla przyszłych, nowocześniejszych form transportu lotniczego. W rejonie stolicy jest jeszcze lotnisko cywilne łódzkie i kilka lotnisk państwowych (wojskowych, MSW). Utrzymanie tej gęstej sieci lotnisk będzie wymagało wielkiej sprawności w zakresie zarządzania ruchem lotniczym. Szkoda byłoby jednak marnować środki wydane w ubiegłych latach na modernizacje polskich portów lotniczych nie tylko w Warszawie, lecz także w Modlinie, Radomiu, Łodzi, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, Rzeszowie, Katowicach. 

Obawiam się, że walka o utrzymanie rezerwy terenu na Okęciu dla celów transportowych jest jednym z większych wyzwań przyszłości. To taki smaczny kąsek dla deweloperów… Dziś cudzoziemcy zazdroszczą nam portu lotniczego na przedmieściu. Blisko stąd do centrum a uciążliwość samolotów pasażerskich z biegiem lat maleje dzięki nowoczesnym, coraz cichszym silnikom. Może się uda!!

Piotr Świątecki

Kategoria:
Piotr22