Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Z trzeciej strony: Mleko

Wszystko niby się zaczęło 17 lutego 2019 r., kiedy to niejaki Israel Katz, w dniu swej nominacji na p.o. szefa Ministerstwa Spraw Zagranicznych Izraela, stwierdził, że Polacy „wyssali antysemityzm z mlekiem matki”.

Była szybka reakcja premiera Mateusza Morawickiego i odwołanie szczytu państw V4 (Grupa Wyszegradzka) z Izraelem w Jerozolimie.

Ale przecież kilka dni wcześniej dziennikarka amerykańskiej stacji MSNBC Andrea Mitchell, podczas relacji z Warszawy, stwierdziła, że w czasie powstania w warszawskim getcie Żydzi – jak powiedziała – „przez miesiąc walczyli przeciwko polskiemu i nazistowskiemu reżimowi”.

Też było święte oburzenie… Ale jakoś nikt nie zauważył, że wypowiedź tejże dziennikarki, to sukces niemieckiej polityki historycznej w pigułce. No bo, to jakiś reżim „nazistowski”, czyli nijaki, może nawet autorstwa kosmitów. Ale na pewno nie „niemiecki”. Za to przymiotnik „polski”, to i owszem jest, i to na pierwszym miejscu!

Jednako nie dziwne to, że w przestrzeni publicznej co rusz mamy do czynienia z takimi „stwierdzeniami”, skoro na własnym podwórku hodowaliśmy przez dziesiątki ostatnich lat politykę wstydu z jednej strony… Z drugiej zaś za pieniądze publiczne sami siebie do tego „polskiego reżimu” wpychaliśmy.

Choćby przywołując Barbarę Teresę Engelking-Boni – polską psycholog i socjolog, profesor i kierownik Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk (IFiS PAN). Otóż pani owa „stwierdziła” niedawno:

„Żydzi nie byli ludźmi w oczach tych, którzy ich łapali, więzili, wiązali im ręce i zawozili na posterunek. To jest problem, ten brak szacunku i ta pogarda, która ich otaczała, osamotnienie.
Myślę, że to było zderzenie się dwóch zupełnie różnych płaszczyzn. Ta śmierć żydowska wynikała z całkowitej niemożności porozumienia. Dla Polaków, to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna – śmierć, jak śmierć, a dla Żydów, to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z najwyższym, czy nie wiem, w jaki sposób oni przeżywali tą śmierć.”

A może warto przypomnieć, że to pieniędzmi podatników Polski Instytut Sztuki Filmowej hojnie wspierał takie filmy, jak „Pokłosie”, czy „Ida”, gdzie bardzo wyraźnie pokazywano uczestnictwo Polaków w mordowaniu Żydów.

To przecież za rządów PO-PSL Telewizja Publiczna zakupiła i wyemitowała niemiecki film „Nasze matki, nasi ojcowie”, w którym to partyzanci z AK atakują niemiecki pociąg, ale po ustaleniu, że w towarowych wagonach są przewożeni Żydzi, ryglują je i pozwalają, by jechały dalej do „jakiegoś obozu koncentracyjnego”. Pewnie w domyśle „polskiego”.

Przykłady można by mnożyć…

Jeszcze kilka lat temu około 60% Europejczyków uważało, że Izrael stanowi największe zagrożenie dla pokoju na świecie – takie wyniki dał sondaż przeprowadzony na zlecenie Komisji Europejskiej. Napisała o tym jedna z gazet hiszpańskich dodając, że te wyniki były skrywane przez Komisję, gdyż ich wydźwięk wydał się jej bardzo niebezpieczny. Pytanie: dlaczego?

Środowiska żydowskie zareagowały w sposób, do którego wszyscy chyba już się przyzwyczaili: „antysemityzm”, a rabin Los Angeles Marvin Hier poszedł jeszcze dalej: „Te szokujące wyniki przeczą logice i są przejawem rasizmu”.

Rzecznik Komisji Europejskiej musiał się gęsto tłumaczyć za takie, a nie inne wyniki (a może raczej za takich, a nie innych obywateli Europy) i w końcu stwierdził, że sondaż nie powinien być opublikowany, „bowiem nie był kompletny”(!).

Pytanie dla Czytelników – co tu jeszcze można dodać, aby był on „kompletny”?

Niedawno pisałem w tym miejscu o innej sprawie. O języku. I nienawiści… „O, Żyd!”, „Ty Żydzie”, „Może ty jesteś Żydem” – tego typu określeń można podać jeszcze wiele. Wszystkie one mają wspólny mianownik: przez środowiska żydowskie uznawane są za przejaw antysemityzmu.
A jakie mają konotacje w naszej świadomości? To kolejne pytanie do Czytelników.

Czy gdy usłyszymy „O, Polak!” albo „Ty Polaku!”, to czujemy się obrażeni? Czy jest to przejaw antypolonizmu? Czy bijemy wtedy na alarm? Czujemy się dyskryminowani? Przecież nasz patriotyzm zawsze był budowany m.in. na uświadomieniu prawdy: „Polak, to brzmi dumnie”.

Czyżby nie było symetrii i „Żyd, to nie brzmi dumnie”?

Prawo do nieskrępowanej wypowiedzi, to niezbywalne prawo demokracji. Jeśli uznamy, że o tym można mówić, a o tamtym nie, bo to jest niebezpieczny temat, to będziemy już na dobrej drodze do usankcjonowania autocenzury i uznania prawa innych do wyznaczania norm i zasad, którymi powinniśmy się kierować.

Jak mawiał Blais Pascal: „Mówienie prawdy jest korzystne dla tego, komu się ją mówi, ale niekorzystne dla tych, którzy ją mówią, bo ściągają na siebie nienawiść”.

Mirosław Lisowski - podpis

Kategoria:
strona05