Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Z trzeciej strony   „Kaczka”

 

Co prawda mamy wakacje, czas kanikuły, kiedy to życie publiczne zamiera, a wszyscy myślą o tym, gdzie tu znaleźć miejsce odpoczynku i zapomnienia o sprawach bieżących…

Ale mnie jakoś tak naszło, by pochylić się nad czymś poważnym… Choć dla porządku piszę te słowa na świeżym powietrzu… W chłodnym powiewie wodnej bryzy…

A czymże to ja chcę tym razem zainteresować Czytelników? Ano… zdradą!

Na początek Wikipedia: Zdrada – świadome złamanie przysięgi lub odstępstwo od przyjętych (przez siebie, najbliższe osoby lub daną społeczność) norm czy wartości, działanie przeciwko tym normom i wartościom, zaparcie się ich, a także jawna lub skryta ich negacja. Człowiek dopuszczający sięzdrady określany jest mianem zdrajcy. Zdrada może dotyczyćposzczególnychosób lub całej społeczności, wobec których zdrajca ma trwałe zobowiązania lub ponosi za nie odpowiedzialność.

W różnych kulturach, religiach i systemach prawnych zdrada jest czynem moralnie złym, chociaż niekiedy odmiennie rozumianym, w zależności od uwarunkowań historycznych i społecznych. (…)

W sensie społecznym zdrada jest jawną lub skrytą odmową uczestnictwa we wspólnocie, której człowiek jest członkiem i jednocześnie działaniem przeciwko normom i wartościom tej wspólnoty.

Dość przydługie to wyjaśnienie encyklopedyczne, ale oddaje wszystko. Zapyta pewnie ktoś, a o kim to ja myślę, skoro podejmuję ten „ciężkawy” temat. Odpowiedź jest raczej oczywista – o tych, którzy działają na szkodę Polski i Polaków. Tych, którzy dopuścili się zaprzaństwa.

Można oczywiście sięgnąć do naszej bogatej historii… Choćby do Targowicy. Ale ja chcę zdań kilka poświęcić tym, którzy zasiadają w Parlamencie Europejskim i co chwila dają dowód na to, że Sienkiewicz w „Potopie” słusznie wskazał tę naszą ułomność w postaci Bogusława Radziwiłła.

Ów w rozmowie z Andrzejem Kmicicem rzekł: Rzeczpospolita, to postaw czerwonego sukna, za które ciągną Szwedzi, Chmielnicki, Hiperborejczykowie, Tatarzy, elektor i kto żyw naokoło. A my z księciem wojewodą wileńskim powiedzieliśmy sobie, że z tego sukna musi się i nam tyle zostać w ręku, aby na płaszcz wystarczyło; dlatego nie tylko nie przeszkadzamy ciągnąć, ale i sami ciągniemy. Niechaj Chmielnicki przy Ukrainie się ostaje, niech Szwedzi z Brandenburczykiem o Prusy i wielkopolskie kraje się rozprawiają, niech Małopolskę bierze Rakoczy czy kto bliższy. Litwa musi być dla księcia Janusza, a z jego córką – dla mnie!

No i dziś mamy takich Radziwiłłów, których nie przywołam z nazwiska, bom litościwy. Ale, że szukać ich trzeba pośród tzw. totalnej opozycji i przybudówek, to rzec mogę.

Trudno dociec czym owi „reprezentanci” Polski się kierują… Oczywiście prócz chęci zrobienia na złość reżimowi, który (o zgrozo!) szósty raz zrzędu otumanił naród, który w demokratycznych (!) wyborachwskazał na siepaczy i okrutników z PiS.

Nawet niektórzy przedstawiciele mediów pytali tych i owych: dlaczego głosujecie za rezolucją, która uderza w Polskę? Odpowiedź jest zawsze podobna: łamanie konstytucji i wszystkiego, co się da złamać… Bo to rządzi formacja faszystowsko-dyktatorska … No gorsza od komuny!

Na nieszczęście pytanych część dziennikarzy stwierdza dalej: No, ale Pani (Pan) głosi te poglądy nieskrępowanie, bez żadnych represji… A wasi przedstawiciele stają do wyborów… To, gdzie ta dyktatura?

No tak – odpowiadają „totalsi” – ale konstytucja jest łamana! To rząd zawistnego Kaczyńskiego, który… (i tu głoszony jest znany już zestaw podstawowy o zbrodniczym rządzie „tego kraju”…).

No cóż, Bogusław Radziwiłł myślał o koronie, a o czym myślą dzisiejsi jego pobratymcy? No też o władzy! Nieważne jak, byle ją zdobyć… A jest jeszcze parę rzeczy do sprzedania, tym bardziej po tych rządach faszystowskich, którym udało się coś tam odbudować i repolonizować…

Wedle owej ekipy do zdobycia tejże władzy nie jest potrzebny jakiś program. W ich przekonaniu naród jak tylko usłyszy zawołanie ichże z Brukseli lub Warszawy: „Na Kowno!” (to „piszczykowe” z „Zezowatego szczęścia” oczywiście), to tłum ruszy na barykady i pisowcy będą wyskakiwać z okien, a na białymkoniu wjedzie zbawca (lub zbawczyni) z łopoczącym błękitnym sztandarem w ręku…

I owi głosiciele wyższości prawa europejskiego nad prawem narodowym, corusz dowodzą, że zasada im gorzej tym lepiej ciągle ma swoich wyznawców…

Nieważne, że to zdrada w czystej postaci. Wszak cel uświęca środki. Któż zresztą będzie sądził zwycięzców. A poza tym, skoro zaszło się już tak daleko w tym zaprzaństwie, to jeszcze jedna, czy druga antypolska rezolucja spłynie po nich niczym po przysłowiowej kaczce.

Nadto owi „reprezentanci” rwą to sukno od dawna i nie żeby mieli już to w genach, ale jakoś dziwnie łatwo im to przychodzi…

I dla tego sukna i władzy gotowi są na wszystko. A że jeszcze nienawidzą tego PiS-u i „kaczora”, no to hajda na to „Kowno”!

A przecież już Juliusz Słowacki pisał: Co nam zdrady! – Jest u nas kolumna w Warszawie.

 

Kategoria:
kaczka16