Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Zapomniane linie kolejowe   Kolej Pszczółki – Kościerzyna

 

Linia 233, to jedna z wielu rozebranych na Pomorzu części sieci kolejowej, tak samo jak inne linie w rejonie Wielkopolski czy reszty kraju. Kolej likwidowano tutaj stopniowo, aż do osiągnięcia stanu sprzed wybudowania Pomorskiej Kolei Metropolitalnej. Do dzisiaj często wspominana przez kolejarzy jako ten najbardziej niesprawiedliwie potraktowany fragment sieci kolejowej na Kaszubach.

Była to typowa linia jednotorowa – jedna z pierwszych na terenach Pomorza. Pierwszy odcinek otwarto w 1884 roku – był to fragment Pszczółki – Sobowidz. Rok później dociągnięto już cały tor do samej Kościerzyny, gdzie powstała dopiero stacja kolejowa.

W 1905 roku wybudowano dodatkową linię – łącznik Skarszewy – Starogard, który istniał później jako jedna linia razem z odcinkiem Starogard Gdański – Skórcz (LK 243). Prawdopodobnie w jego powstanie mocno wpisali się właściciele ziemscy tych regionów.

Ruch pasażerski zawieszano na linii stopniowo – jak w wielu innych krajowych przypadkach. W 1994 roku obcięto obsługę odcinka Kościerzyna – Skarszewy, który był średnio obłożony pasażerami. W kolejnych latach skupiono się na wycinaniu kursów na odcinku do Pszczółek. Pomimo tych „cięć”, które były niechętnie przyjmowane ze strony mieszkańców, z pociągów nadal korzystało wiele osób. Dwuwagonowe składy pozostały na trasie do samego 2000 roku.

Ze sprawnego systemu komunikacji (jak na tak oddalone miasto od miasta wojewódzkiego) zdegradowano Skarszewy do roli typowego miasteczka, które nie ma szans na rozwój.

Likwidacja kolei w tamtych latach przekładała się bezpośrednio na wyludnianie miasteczek (odcinanie codziennego dojazdu do pracy i do domu). Nie każdy w tamtych latach mógł sobie pozwolić na dobry samochód, który pokonałby dziennie ponad 80 kilometrów drogi.

Od wielu lat można się doszukać podobnych przypadków w Polsce – miasta liczące po kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców zaczęły dość mocno się wyludniać, a w niektórych przekładało się to na utratę nawet 20% całkowitej liczby ludności.

Na przestrzeni końcowych lat tutejszej kolei bardzo ucierpiała skarszewska stacja. Pozostawiono tutaj tylko dwa tory przy peronie drugim oraz tor do obsługi rampy i placu stacyjnego. Było to powiązane z likwidacją linii 243 –„łącznika ze Starogardem” – pierwszej rozebranej linii na Pomorzu, w roku 1999. Obecnie na terenie stacji nie zostało praktycznie nic oprócz czterech budynków, a część starotorza zmieniła już właściciela.

Ciężko doszukać się logiki w postępującej likwidacji sieci kolejowej w tym województwie. Linia 233 była jedną z tych bardziej obłożonych ruchem pasażerskim. Mimo tego została „zaorana” finalnie w 2008 roku. Dla porównania – linię kolejową 218 na odcinku Szlachta – Skórcz – Smętowo rozebrano fizycznie w 2018 roku, a odcinek Starogard – Skórcz w 2015 roku. Tego nie da się nawet porównywać pod względem zaludnienia okolicznych miejscowości –„dwieścieosiemnastka”, biegnąca przez gęste lasy, w większości o zupełnie prostym przebiegu na kilkukilometrowych nawet odcinkach, gdzie nie ma dosłownie niczego. Dodatkowo większość miejscowości dzisiaj znana jest jako miejsca turystyczne, gdzie pełno jest domków „na wakacje”.

Jedynymi bardziej zurbanizowanymi miejscowościami są Lubichowo i Skórcz, które przypominają już małe miasteczka, jednak liczba mieszkańców nie przekracza 3 tysięcy osób – a to i tak mało rzetelne dane, gdyż większość ludzi pracujących już dawno przeniosła się do Gdańska. Ruch zawieszono w 1994 roku – ale zlikwidowano tę linię dopiero w 2018 roku.

Skarszewy natomiast znajdują się tylko 20 km od miejscowości Pszczółki, skąd do Gdańska dojedziemy koleją w mniej niż pół godziny – ludzi w samym miasteczku jest 8 tysięcy, a okoliczne wsie liczą nawet do 2 tysięcy mieszkańców.

Rok likwidacji przewozów pasażerskich – 2000. Było to problematyczne – ostatnim pociągom towarzyszył radiowóz policyjny, aby chronić pociąg przed „niezadowolonymi” pasażerami. W słynnym filmie „Ostatni pociąg Skarszewy – Tczew” widać ogromne potoki pasażerskie na peronie małego przystanku Żelisławki.

Mimo dużych potoków pasażerskich w 2000 roku kursowały tutaj tylko dwie pary pociągów. Osiem lat później po całej, pełnej żywota kolei, pozostały jedynie szyny w przejazdach. Jeszcze przed całkowitą rozbiórką toru Pszczółki – Skarszewy przecięto go budowaną autostradą. Już od tego momentu było wiadomo, że to definitywny koniec kolei w tej części Kociewia.

Najgorszym aspektem likwidacji linii 233 jest odłączenie Kościerzyny od Tczewa. Przez wiele lat pociągi towarowe z Zajączkowa Tczewskiego do Kościerzyny zamiast jechać przez Pszczółki, muszą zostać skierowane do Czerska, skąd dalej przez „starą węglówkę” docierają na Kaszuby.

Kolejarze do dzisiaj zastanawiają się dlaczego zlikwidowano tak istotną linię w tym województwie. Bardzo prawdopodobne jest, że gdyby torowisko zostało przynajmniej do obecnych lat (jak w przypadku LK 218), to doczekalibyśmy się reaktywacji tego odcinka. Jedyne pozytywy, to postępująca budowa ścieżki rowerowej na starotorzu. Być może za kilka lat uda się dojechać rowerem z Pszczółek do Starogardu (ścieżka już częściowo istnieje).

Paweł Wolny

Kategoria:
linie12