Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Z trzeciej strony: Kawaler

Mój poprzedni felieton o polskim koniunkturalizmie i konformizmie… – takiej „piszczykowej”, by rzec, postawie – odbił się sporym echem. W kilku rozmowach wskazywano mi, że przesadziłem z takim opisem postaw niektórych naszych współobywateli, którzy są niczym chorągiewka na wietrze…

I to nie tylko w kwestii swoich poglądów i zachowań. Ale i sfer bardziej duchowych. Tych z pogranicza obyczajowości.

Będę bronił tych swoich poglądów, bo opierają się one nie tyle na szerszej perspektywie, ale na własnych doświadczeniach. Nieraz miałem do czynienia z takimi postawami. Zresztą spotykam się z nimi na co dzień.

A, że powiązałem te moje przemyślenia z coraz powszechnymi groźbami pod adresem tzw. konserwatywnej części społeczeństwa, to tylko pretekst do ocen właśnie takich ludzi, którzy dla swojego dobra (i to tego źle rozumianego) gotowi są niczym Piszczyk: i na Kowno, i do Brukseli, Moskwy… Waszyngtonu też.

I to jeden z moich znajomych właśnie wspomniał tę stolicę znad Potomaku, twierdząc że gdyby była taka potrzeba, to tych „piszczyków” z rozmaitymi hasłami na ustach, chwalącymi wyższość USA nad innymi krajami, byłoby wielu.

Ta rozmowa przypomniała mi Katarzynę II Wielką, imperatorową rosyjską. Owa caryca znana była ze swoich różnych potrzeb. I gustowała przez lata w przebywaniu w towarzystwie co rusz to nowych faworytów. Zresztą, jak to onegdaj na takich dworach w całej Europie bywało.

I gdy pojawiał się na horyzoncie kolejny oficer armii rosyjskiej, który mógł – wedle oceny znawców ówczesnych czasów – „zasilić” carski dwór i znaleźć zainteresowanie Katarzyny II, pierwszy z umizgami pod adresem owego, zazwyczaj dwudziestoparoletniego jegomościa, pojawiał się król Stanisław August Poniatowski.

Przypinał wtedy do rosyjskiego munduru Order Orła Białego. Czyli (za „Wikipedią”): najstarsze i najwyższe odznaczenie państwowe Rzeczypospolitej Polskiej nadawane za znamienite zasługi cywilne i wojskowe dla pożytku Rzeczypospolitej Polskiej, położone zarówno w czasie pokoju, jak i w czasie wojny.

I takich przypadków było kilkanaście, i ten serwilizm króla Stasia stał się niemal przysłowiowy. Tylko Orła żal…

Dlaczego ja o tym? Ano pokazuje to, iż zawsze ta nasza narodowa skłonność do umizgów pod różnymi adresami tych wielkich, była obecna. Przybierała co prawda różne formy… Także lekka żałosne, jak w tym przypadku. Ale one były. I nie można udawać, że tak nie jest również i teraz.

Oczywiście nie można porównywać carycy, która pozbawiła Polski niepodległości na 123 lata, z obecną sytuacją i największym naszych sojusznikiem zza oceanu, ale ocena takich postaw zawsze winna być wskazana, bo to i godność, niezawisłość, samostanowienie, i takie tam…

Naszły mnie takie refleksje także i dlatego, że oto mamy za chwilę wybory… I warto zerknąć na kandydatów również pod tym kątem. Czy aby ten serwilizm wobec Brukseli nie jest aż nadto widoczny. Czy ów starający się o posadę w Europarlamencie nie ma głównie na uważaniu tylko siebie, by tylko znaleźć dość ciepłą posadkę.

Pewnie żachnie się wielu: a jak to sprawdzić, czy on szczery jest w tych swoich opowieściach o misji, jaką chce pełnieć w Brukseli i Strasburgu, oczywiście w naszym imieniu?

Warto może prześledzić zachowania owego kandydata wobec zdarzeń i wyzwań, które już miały miejsce. Co mówił na przykład? Żyjemy w czasach Internetu, i nic się nie da ukryć. Zawsze gdzieś w sieci znajdzie się ślad.

Warto sprawdzić, czy ów chętny do pozyskania mandatu nie jest takim współczesnym Piszczykiem albo Stanisławem Augustem Poniatowskim biegnącym z odznaczeniem dla kolejnego faworyta…. Tym razem nie Katarzyny Wielkiej, ale jakiejś innej władzy… Większej, czy mniejszej…

I tu warto o jeszcze jednej kwestii wspomnieć. Nie można dokonywać wyboru w oparciu o emocje, choć to one głównie decydują o naszych wskazaniach. Oczywiście łatwo o tym mówić, czy pisać teraz… Gorzej, kiedy do tegoż wyboru ma dojść. Wtedy racjonalizm gdzieś znika, a pojawia się niestety także i manipulacja, czy wręcz fałsz. Wówczas rzeczywiście decydują emocje.

Król Polski pod koniec XVIII wieku też kierował się emocjami, bo chciał zdobyć przychylność imperatorowej. Korzystał z narzędzi, które wówczas uznawał za odpowiednie. A to, że z Orderu Orła Białego zrobił taki właśnie użytek i mocno go zbrukał, to już inna sprawa.

Mówiąc krótko… Jaki kraj i czas, taki obyczaj i środki, z których się korzysta. I co prawda odznaczani faworyci zazwyczaj źle kończyli, to jednak Kawalerami (nomen omen) Orderu Orła Białego byli…

Mirosław Lisowski - podpis

Kategoria:
strona07