Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Z trzeciej strony Całą dobę

Coś, co wydaje się świętem demokracji – wybory, stały się ostatnimi czasy jakby odbiciem w krzywym zwierciadle tegoż święta.

Korowód wokół daty i sposobu głosowania sprawił, że społeczeństwo nie tylko mocno się tym zmęczyło, ale – co niedaj Boże – zniechęciło po części do tegoż święta.

Są tacy, którzy twierdzą, że dla opozycji totalnej – a głównie Platformy Obywatelskiej – wybory prezydenckie, to taki ich bój ostatni. Sam Borys Budka zresztą w wywiadzie stwierdził, że gdyby do drugiej tury nie wszedł Rafał Trzaskowski, byłby to początek końca formacji politycznej, którą kieruje.

Oczywiście jest jeszcze senat i kierujący nim „marszłakimus” (to za Rafałem Ziemkiewiczem) Tomasz Grodzki, ale jego ego – jak to ciekawie opisał jeden z posłów Prawa i Sprawiedliwości – osiągnęło takie rozmiary, że pozyskałowłasną siłę grawitacji, i może wybuchnąć w każdej chwili.

Ale wyższa izba parlamentu jest może i w rękach opozycji, ale „wisi”-  jak to kolokwialnie się mówi – na dwóch głosach, i w każdym momencie może się urwać… I wpaść w ręce obecnie rządzących.

A przecież na dodatek zabójcze koperty wciąż atakują i to nie te wyborcze, ale z gatunku lekarsko-szpitalnych…

Wiele razy przymierzałem się do opisania tego, co wielu nazywa „lemingradem”, i to nie w tej wersji „geograficznej” (warszawski Wilanów, czy szerzej „warszawka”), ale sposobu myślenia, zachowania.

Stykam się z takimi postawami. Wchodzę czasami w polemikę, ale to trochę daremny trud, bo to jakby różne światy.

Często jest tak, że ta przysłowiowa druga strona zachowuje się jakby patrzyła na otaczającą rzeczywistość z poziomu jakiejś swojej wyjątkowości. Że skoro mi się udało – uzyskałem jakiś wysoki status społeczny, zawodowy, czy finansowy – to mogę innych, tych, którzy albo tego nie osiągnęli, albo myślą jednak inaczej, za kogoś gorszego.

I nie będę tu przywoływał różnej maści „celebrytów”, którzy wręcz pogardzają takimi ludźmi, którzy nie są „wykształceni i z wielkich miast”, bo to jest margines, i za taki należy takie postawy uznawać… Mnie chodzi bardziej o to, że każdy z nas znajduje takie osoby wokół siebie… Często również w rodzinie. Mówiąc wprost – ma doświadczenia i swoje przemyślenia na temat tego, jak daleko zaszliśmy w tej nienawiści.

Osoby, które „mają się dobrze”… Które wykorzystały swoją szansę, podbudowaną czasami ciężką pracą, ale czerpiące wiedzę na temat otaczającego świata z TVN24, „Newsweeka”, czy innej „Gazety Wyborczej”, niestety często tak właśnie spoglądają na świat, choćby poprzez ekran telewizora z kanałem sączącym tylko pogardę, kłamstwa, nienawiść… I czy on zwie się TVN24, czy jakoś inaczej, nie ma już wielkiego znaczenia… Wszak „cała prawda, całą dobę”.

W niektórych środowiskach nie wolno nawet stwierdzić inaczej niż nakazuje przekaz dnia, bo zostanie się okrzykniętym oszołomem, moherem, czy wręcz jeszcze gorzej… Częste: „A ten twój PiS!”, wypowiadane z lekką pogardą, kończy jakąkolwiek dyskusję. Nie ma argumentów, są tylko cytaty ze wspomnianych mediów pro-opozycyjnych.

To zaś sprawia, że nie ma już normalnej rozmowy na szeroko rozumiane tematy polityczne, jest tylko staranie się o to, by się nie pokłócić, a najlepiej uciec w „tematy” w rodzaju: jaką mamy dzisiaj piękną pogodę.

Zapyta ktoś: po co ja o tym… Ano mamy wybory tuż, tużprzecież. Jak wspomniałem wcześniej – i to tych z gatunku wojny na śmierć i życie, w której nie bierze się jeńców. Ja dylematu nie mam na kogo oddam swój głos28 czerwca. Tak jak nie miałem wątpliwości pięć lat temu, że tylko Andrzej Duda gwarantuje normalność i budową pozycji Polski, na którą swoim potencjałem, historią, wielkością zasługuje.

Żyjemy w kraju demokratycznym, to wiadomym jest, że każdy ma swój typ i odda głos wedle uznania… Warto jednak rozstrzygnąć w swoim sumieniu, czy oddaję głos świadomie, i że jest to moje osobiste przekonanie…? Czy też na przekór, bo tak karze „lemingrad”?

Nie mam zamiaru nikogo przekonywać za moim kandydatem, bo to nie czas już i miejsce… Ale może warte jest przywołanie jednego tylko przykładu: komu i na czym tak naprawdę zależy.

Słowo o przekopie (choć może lepiej: kanale) Mierzei Wiślanej. Z jednej strony mamy urzędującego prezydenta, który jednoznacznie opowiada się za tą inwestycją, z drugiej zaś większość konkurentów, w tym Rafał Trzaskowski, którzy mówią, że należy wstrzymać prace, bo to nie pora.

Przywołam tylko jeden argument, a może raczej przykład, dlaczego trzeba Elbląg na nowo połączyć z morzem… Ten przykład, to Gdynia. Gdyby sto lat temu Polską rządzili panowie Trzaskowski i Hołownia, to nie byłoby ani Gdyni, ani magistrali węglowej, ani Centralnego Okręgu Przemysłowego, etc.

A dzisiaj zamiast kanału, czy Centralnego Portu Komunikacyjnego możemy mieć LGBT „całą dobę”…

Wybór jest chyba prosty… Prosty?

Kategoria:
wybory12