Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Pożyczka i kredyt, to ryzyko dla obu stron

 

Na całym świecie od wieków działalność pożyczkowa, bankierska była jedną z najbardziej dochodowych. Zastanawiali się Państwo dlaczego? Bo w przeciwieństwie do tego, co wciąż widzimy w Polsce jest to bardzo ryzykowna branża!

W Polsce dotychczas ryzykowali wyłącznie kredyto- i pożyczkobiorcy. Nie mówię oczywiście o ewidentnych oszustwach ze strony bankowej i parabankowej, ale oczywiście trzeba pamiętać o tym, że chyba nikt, żaden bandyta w białym kołnierzyku, nie został w Polsce za nic porządnie ukarany. To nietykalna kasta. Pomijając jednak lichwiarskie, oprocentowane na tysiące procent chwilówki i kredyty udzielane w obcych walutach, które bardziej pasują do kasyna niż do banku, dotychczas obserwowaliśmy rażącą nierównowagę obu stron umowy pożyczki czy kredytu.

Człowiek był (wciąż jeszcze jest) pionkiem w grze podmiotów zarabiających grubą kasę na jego krzywdzie. Często wynikającej z głupoty, ale częściej mającej źródło w desperacji i rozpaczy. Ludzie pożyczali pieniądze nie dlatego, że zapragnęli żyć w zbytku, że byli lekkomyślnymi hulakami (choć tacy też oczywiście się zdarzali), ale po to, żeby normalnie mieszkać, założyć rodzinę, a czasem po prostu przeżyć do pierwszego, kupić dziecku wyprawkę do szkoły albo upragnione wakacje nad morzem czy w górach. Jasne, że bez tego można żyć, ale bez węgla zimą już gorzej, prawda? Różne były przyczyny, tak jak różni są ludzie. Jedno było stałe: bezkarny i dyktujący bandyckie warunki bank.

Może ktoś powiedzieć, że chcącemu nie dzieje się krzywda i każdy kowalem własnego losu, ale byłoby to zbytnim uproszczeniem, bo właśnie dlatego kredyty są oprocentowane, żeby ryzykiem i korzyściami dzieliły się obie strony. Tak zresztą jest na całym cywilizowanym świecie: bank ryzykuje tak samo jak pożyczkobiorca.

W Polsce zaczęło się to zmieniać jakiś czas temu, ale w ostatnich kilku latach zdecydowanie przyspieszyło. Bandycka lichwa została zdecydowanie ukrócona, hazardowe kredyty „frankowe” odeszły do lamusa, firmy windykacyjne coraz częściej dostają od sądów po nosie, a o Komorniczych przewinach też jakby rzadziej słychać. Co jest tego powodem?

Moim zdaniem przyczyny są dwie. Po pierwsze Polacy zaczęli lepiej żyć, po prostu. Przyczyniła się do tego sytuacja na rynku pracy, frykcyjne bezrobocie i otwarte granice pozwalające zarabiać tam, gdzie można dostać lepszą stawkę. Do tego rzecz jasna niespotykany wcześniej transfer środków na pomoc społeczną, od słynnego 500+, przez dodatkowe emerytury, do „zwykłych” zasiłków i wsparcia rodzin wielodzietnych, które wcześniej były synonimem biedy i beznadziei. Nie da się nie widzieć tego, że dzięki polityce prorodzinnej ludziom zwyczajnie żyje się lepiej i bezpieczniej.

Druga przyczyna jest mocniejsza i jeszcze mniej dyskusyjna: prawo dopuszczające upadłość konsumencką wreszcie zaczyna być prawem realnie zmieniającym stosunki na rynku pożyczek i kredytów. Z roku na rok zmienia się prawo w kierunku ułatwienia procesu upadłości konsumenckiej. Dla porównania, w 2018 roku upadło 6.570 Polaków, rok później 7.944, a w ubiegłym roku rekordowe: 13.084.

Od 1 lipca zostanie uruchomiony Krajowy Rejestr Zadłużonych. Rejestr wchodzi w życie z ogromnymi trudami, zgodnie z Rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego z 2015 roku Polska powinna taki rejestr utworzyć do czerwca 2018 roku. Mamy trzy lata spóźnienia, ale trudno – lepiej późno niż wcale, choć sytuacja pokazuje jak wielki jest opór w ułatwianiu upadłości. Rejestr ma przyczynić się do przyspieszenia postępowania upadłościowego i restrukturyzacyjnego.

Jak czytamy w uzasadnieniu Ustawy „celem obwieszczeń w postępowaniu upadłościowym i restrukturyzacyjnym nie jest tylko ostrzeganie uczestników obrotu przed niewypłacalnym dłużnikiem, ale także – a nawet w większym stopniu – zagwarantowanie pewności prawnej np. co do ważności czynności prawnych, ich skutków rzeczowych, skuteczności spełnienia zobowiązania itp.”. Wgląd do rejestru będą mieli wszyscy uczestnicy procedury upadłościowej – w tym sąd, wierzyciele, dłużnicy, syndycy i doradcy restrukturyzacyjni.

Jakie informacje będzie zawierał rejestr? Łącznie będzie, to ponad 30 różnych danych, takich jak dane osobowe dłużnika, jego status „upadłościowy”, czyli informację na jakim etapie postępowania sądowego dłużnik się obecnie znajduje, sygnatury spraw, informacje o składzie i stanie masy upadłości. Skończą się wreszcie nie tak rzadkie przypadki nękania przez szemranych windykatorów osób, które ogłosiły upadłość.

Polacy czują się coraz pewniej w relacji z bankami i parabankami, bo na straży uczciwości tej relacji stoi państwo. I tak powinno być, szkoda tylko wszystkich tych, którzy nie doczekali i nie doczekają pełnej podmiotowości w relacji z instytucjami finansowymi…

Paweł Skutecki

Kategoria:
Skuter13 pkobp