Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-historia

Polski Leonidas – kpt. Władysław Raginis

 

Grecy mają swoje Termopile, gdzie w sierpniu roku 480 p.n.e. trzystu Spartan pod wodzą Leonidasa, wykorzystując wąski górski przesmyk, powstrzymało pochód wojsk perskich dowodzonych przez króla Kserksesa. Bitwę przegrali, ale opóźnili pochód najeźdźcy w stronę Aten. Chociaż z militarnego punktu widzenia starcie to nie przesądziło o wyniku wojny, a Ateny i tak zostały zniszczone, to miało ogromne znaczenie moralne i do dziś jest uważaneza symbol poświęcenia życia na polu bitwy w obronie wolności i ideałów.

W historii polskich wojen mianem Polskie Termopile określa się kilka starć. Historycy wymieniają tu wygrane mimo ciężkich strat bitwy pod Hodowem (1694) z hordą tatarską w trakcie wojny polsko-tureckiej, a także pod Węgrowem (w trakcie powstania styczniowego). Klęską i wielkimi stratami zakończyło się starcie z armią bolszewicką w 1920 roku pod Zadwórzem, kiedy batalion polskich wojsk, sformowany z młodych ochotników,próbował powstrzymać oddziały 1 Armii Konnej Siemiona Budionnego idących na Lwów.Ponad trzystu żołnierzy poległo, a dowódca batalionu kpt. Bolesław Zajączkowski popełnił samobójstwo. Podobnie określa się bitwę pod Dytiatynem,również stoczonąpodczas wojny polsko-bolszewickiej, podczas której sześciuset obrońców skutecznie przez cały dzień powstrzymywało natarcie bolszewickiej piechoty i konnicy liczącej ponad dwa tys. ludzi. Jako ostatni na polu bitwy pozostał jeden pluton piechoty i resztki artylerii pod dowództwem kpt. Adama Zająca, które powstrzymywały sowieckie natarcie do ostatniego człowieka.

W ostatnim czasie i niewykluczone, że przyczyniła się do tego piosenka „40:1” szwedzkiej grupy Sabbatoncoraz częściej wspomina się o dramatycznej obronie Wizny we wrześniu 1939 r., gdzie siedmiuset dwudziestu polskich żołnierzy pod dowództwem kpt. Władysława Raginisa cztery dni stawiało opór niemieckiej machinie wojennej, liczącej ponad trzydzieści tysięcy żołnierzy (niektórzy badacze twierdzą, że hitlerowcy dysponowali czterdziestodwutysięczną armią).

Siły niemieckie pod dowództwem gen. Heinza Guderiana – twórcy doktryny blitzkriegu – dysponowały wsparciem artyleryjskim, lotniczym oraz bronią pancerną. Oddziały kpt. Raginisa posiadały sześć dział, 24 ciężkie km, 18 ręcznych km-ów i dwa karabiny ppanc. z zaledwie dwudziestoma pociskami.

To jednak nie wszystko. Częścią naturalnej linii obrony były bagna otaczające ufortyfikowane wzgórza. Niestety, upalne lato sprawiło, że wyschły, zaś samabudowa dobrze zaprojektowanego kompleksu obronnego Wizna z punktem dowodzenia w bunkrze na Górze Strękowej była niewykończona. Zbyt małe zagęszczenie fortyfikacji i schrony nie posiadające wentylacji (wentylatory nie dotarły na czas), co utrudniało ostrzał i pozwoliło Niemcom zdobywać je pojedynczo. Brakowało drugiej linii obrony, bowiem dowództwo obrony 2 września podjęło kontrowersyjną decyzję, przesuwając część oddziałów w inny rejon. Mimo to, dzień później dowódca obrony kpt. Władysław Raginis oraz dowódca artylerii por. Stanisław Brykalski złożyli uroczystą przysięgę, iż żywi nie oddadzą swych pozycji.

7 września jednostki gen. Guderiana, idąc od strony Prus, osiągnęły linię Narwi, w związku z czym Polacy wysadzili most na rzece i przygotowali się doobrony. Poranny szturm powstrzymano. Pod silnym ostrzałem Niemcy nie byli w stanie zorganizować przeprawy i osiągnąć przyczółków na drugim brzegu Narwi. Udało się postawić mostu pontonowego i umocnić przyczółków na drugim brzegu. Przeszkodziły im dwa bunkry, które dopiero pod koniec dnia rozbiła artyleria.

Drugiego dnia hitlerowcy zaatakowali przy wsparciu czołgów, artylerii, moździerzy, granatników, lotnictwa i grup szturmowych wzmocnionych przez saperów. W ciągu dnia zdobyli schrony pod Giełczynem i zniszczyli stanowiska polskiej artylerii przy Górze Strękowej.

Por. Stanisław Brykalski poległ 9 września raniony odłamkami na stanowisku artyleryjskim. Po wieczornym szturmie pod Maliszewemwiększość obrońców wycofała się na dwa stanowiska obronne przy reducie kpt. Władysława Raginisa.10 września uległ niemieckim czołgom ostatni schron w rejonie Giełczyna, zlikwidowano też ostatnie punkty oporupod Maliszewem.

Po trzech dniach niemieckiego natarcia gen. Heinz Guderian zagroził, że jeśli polscy żołnierze się nie poddadzą, rozstrzela jeńców wojennych. Jest to informacja niepotwierdzona, choć istnieje w historycznym przekazie. Pomimo gróźbzałoga bunkra dowodzenia na Górze Strękowej nie złożyła broni, aż do wyczerpania się amunicji. Wówczas kpt. Raginisrozkazał swoim żołnierzom złożyć broń i oddać się do niewoli. Sam ciężko rannypozostał na stanowisku dowodzenia i wierny złożonej przysiędze popełnił samobójstwo, rozrywając się granatem.

Spośród siedmiuset dwudziestu polskich obrońców większość zginęła na polu bitwy. Około czterdziestu trafiło do niewoli, zaś nieliczni podjęli próbę przebicia się do polskich jednostek.

Trzydniowe walki pod Wizną pozwoliły zorganizować z rozbitych jednostek ściągających pod Warszawę obronę stolicy, a części polskich jednostek dotarcie do SGO „Polesie” gen. Franciszka Kleeberga na południu.

I jak zestawić tę postawę ze stwierdzeniem: „W naszej tradycji narodowej za bohaterów uznaje się najczęściej wszelkiej maści męczenników i obrońców przegranej sprawy, którzy bardziej cenią sobie honor niż zdrowy rozsądek.” (Paweł Łepkowski, „Rzeczpospolita”, 24.10.2019). Mimo wszystko dumny jestem z postawy kpt. Raginisa.

Krzysztof Wieczorek

histor18