Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-muzyka

Pink Floyd – „Delicate Sound of Thunder” (2020)

 

Pod koniec listopada na rynek trafiła nowa pozycja firmowana imionami dwóch zapomnianych buesmanów – Pinka Andersona i Floyda Councila. Grupa Pink Floyd (bo o niej mowa) już wprawdzie od dawna nie koncertuje, a wydany przed sześciu laty album „The Endless River” zgodnie z zapowiedzią miał być ostatnim akordem w jej twórczości. Nowych nagrań nie ma, można jednak przewietrzyć archiwa. Stąd też w ostatnim czasie na rynek trafiło kilka interesujących obszernych zbiorów. Wydany przed rokiem ostatni z nich „The LaterYears 1987 – 2019”wśród wielu innych materiałów zawierał odświeżoną i mocno poszerzoną wersję płyty „Delicate Sound of Thunder” z 1988 roku, będącą pamiątką koncertów zespołu reaktywowanego po odejściu Rogera Watersa.

Częścią tego zestawu był również całkowicie odrestaurowany filmowy zapis tychże koncertów, wydany pierwotnie na kasecie VHS. Zmontowany ponownie prezentował się imponująco, zwłaszcza z nowym pięciokanałowym dźwiękiem. W trakcie prac nad jego rekonstrukcją wykorzystano materiał z odrestaurowanych negatywów, zeskanowanych i przeniesionych do formatu 4K. Ścieżkę dźwiękową w formacie 5.1 przygotowano ponownie miksując oryginalny wielościeżkowy zapis koncertów, pochodzący z archiwów Davida Gilmoura. Niestety zarówno koncert, jak i film w nowej wersji nie był dostępny dla zwykłych śmiertelników, dla których cena całego zestawu była barierą nie do pokonania.

Dobrze się więc stało, że 20 listopada wydano odświeżoną wersję „Delicate Sound Of Thunder” jako oddzielne wydawnictwo, bodaj we wszystkich możliwych formatach, w tym także na potrójnym 180-gramowym albumie winylowym. Zwłaszcza on został bardzo efektownie przygotowany pod względem edytorskim i uzupełniony obszerną broszurą z unikalnymi zdjęciami – co zważywszy na format jest sporą atrakcją.

Trasa Pink Floyd z lat 1987/1988 objęła niemal cały świat i okazała się jedną z najbardziej dochodowych. Nie była może tak widowiskowa jak wcześniejsze, ale to właśnie teraz pełnym głosem zabrzmiała gitara Davida, spychana w kąt na ostatnich albumach z RogeremWatersem. Co ciekawe, był to w zasadzie pierwszy oficjalny album koncertowy Pink Floyd (jeśli nie liczyć drugiego krążka z albumu „Ummagumma”, wydanego dwadzieścia lat wcześniej oraz kilku utworów zagranych bez publiczności w amfiteatrze w Pompejach). Spektakl w ciągu ponad roku obejrzało ponad cztery miliony widzów.

Płyta i film pokazał zespół odmłodzony i w doskonałej formie. Prócz podstawowego składu, czyli Davida Gilmoura (gitara), Ricka Wrighta (klawisze) i Nicka Masona (perkusja) na scenie pojawili się: Jon Carin (instrumenty klawiszowe, wokal), Tim Renwick (gitary, wokal), Guy Pratt (bas, wokal), Gary Wallis (perkusja), Scott Page (saksofony, gitara), Margret Taylor (chórki), Rachel Fury (chórki) i DurgaMcBroom (chórki).

Pierwsza edycja, z 1988 roku na dwóch płytach CD, zawierała piętnaście utworów. Nowa, również na dwóch krążkach CD ma ich łącznie dwadzieścia trzy. Całość została ponownie zmiksowana z oryginalnych wielościeżkowych taśm przy udziale Davida Gilmoura przez wieloletniego inżyniera Pink Floyd Andy’ego Jacksona i ponownie zremasterowana. Brzmi naprawdę inaczej i zdecydowanie lepiej niż przed laty.

Album koncertowy potwierdzał, że Pink Floyd działa i śmiało łączy tradycję z współczesnością. Dla prawdziwych fanów jednak najbardziej istotny jest dźwięk. Nowa edycja różni się zdecydowanie od starej wersji, a remiks znacząco wpłynął na barwę instrumentów. Obecnie wydają się bardziej namacalne, zaś reakcja publiczności dodaje całości ciepła.

Na wersję winylową,składającą się obecnie z trzech płyt trafiło o dziewięć utworów więcej, czyli obecnie również dwadzieścia trzy – tyle samo co w nowym wydaniu CD.

Warto przyjrzeć się bliżej pudełkowej edycji deluxe. Zawiera ona prócz dwóch płyt CD także odrestaurowany film na blu-rayu oraz ten sam materiał na DVD, choć z nieco gorszym dźwiękiem. Co ciekawe, film dołączony do tego zestawu posiada jeszcze materiał bonusowy w postaci kolejnych pięciu utworów pochodzących z koncertu. Całość uzupełnia czterdziestostronicowa książeczka, dwustronny spory plakat oraz pięć kart ze zdjęciami. Dostępny jest także pojedynczy blu-ray z samym filmem, nie posiadający jednak wspomnianych bonusów, będący tą samą wersją, jaka wcześniej weszła w skład boksu „The LaterYears 1987 – 2019”.

Tak poprawiona edycja „Delicate Sound of Thunder” jest spełnieniem marzeń wielu fanów, którzy uważali wcześniejszą za średnio atrakcyjną, zwłaszcza pod względem brzmieniowym. Obecnie otrzymaliśmy kompletny dokument,obrazujący trasę sprzed ponad trzydziestu lat.

Warto podkreślić, że nowoczesna technologia i bogactwo niedostrzeganych wcześniej szczegółów sprawiło, iż teraz naprawdę da się poczuć powiew magii Pink Floyd. O samej muzyce nie będę pisać, większość prawdziwych fanów doskonale ją zna. Zachęcam jednak niezdecydowanych –warto prawdziwie zasłuchać się w nią kolejny raz. Brzmi naprawdę dobrze, nadal potrafi oczarować i doskonale zniosła upływ czasu. Warto było czekać.

Krzysztof Wieczorek

muza25