Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

O Polsko! – Z trzeciej strony – Felieton Mirosława Lisowskiego

Jesień zapowiada się burzliwie. Oczywiście w sferze politycznej, bo ona – niestety – taką jest od roku 2015. Czyli od wyborów i decyzji suwerena, że to Zjednoczona Prawica ma rządzić.

Jeśli Czytelnik myśli sobie teraz, że zacznę pastwić się nad opozycją, co to z biednych dzieci zrobiła sobie, niczym Niemcy pod Głogowem, żywą tarczę w walce politycznej, to jednak będzie rozczarowany. 

Nie da się już więcej powiedzieć i napisać na temat tychże zachowań. Trafnie ujął to jeden z posłów, że oto na naszych oczach Aleksander Łukaszenka przesunął granicę, bo nagle ponad 170 posłów znalazło się w granicach jego państwa.

Bardzo obrazowy to opis, bo oddaje sedno sprawy i potwierdza prawdę głoszoną przez Lenina o pożytecznych idiotach. 

I tu warto przywołać słowa Jean-Paul Sartre’a, powieściopisarza, dramaturga i filozofa francuskiego, który jeszcze w roku 1973 pisał: „Władza rewolucyjna musi się pozbyć pewnej grupy ludzi, którzy jej zagrażają, a ja nie widzę innego środka niż ich zgładzenie. Z więzienia zawsze można wyjść. Rewolucjoniści z 1793 roku zapewne zabili ich niewystarczająco wielu”.

Zapyta ktoś, a co ma Lenin i Sartre do polsko-białoruskiej granicy? Ano bardzo wiele, gdyż ojciec rewolucji październikowej, to idol i wzór dla Łukaszenki i Putina. Obaj zostali w leninowskiej „religii” wychowani. 

Wiedzą też, że warto mieć na podorędziu rzeczonych idiotów, którzy niczym po jednym kliknięciu zachowują się tak, jak należy, czyli nadają niczym Radio Erewań.

Zatrzymam się jeszcze na chwilę przy Włodzimierzu Illiczu Leninie. Rzekł on: „Kapitaliści sprzedadzą nam sznurek, na którym ich powiesimy”. 

Jakoś dziwnie kojarzą mi się te słowa z Nordstream-em i gazem, który uzależnia Europę od mateczki Rosji.

Idźmy dalej ze skojarzeniami. Lenin w latach młodzieńczych podróżował czasami ze swoim ojcem – urzędnikiem carskim oraz inspektorem szkolnym guberni symbirskiej – po rosyjskich rubieżach. Stykał się z różnymi warstwami społecznymi, ale przede wszystkim narodami. 

I podczas tych wizyt coraz intensywniej zastawiał się, jak zjednoczyć ponad setkę różnych narodowości carskiej Rosji wokół idei rewolucji… 

Co może połączyć różnych Tatarów, Czuwaszów, Inguszy, Kabardyjczyków, Baszkirów, Buriaków, Żydów, Udmurców, Ukraińców, Maryjczyków, Łotyszy, Finów, Białorusinów, Mordwinów, Chińczyków, Rosjan, i wielu, wielu innych?

I Lenin znalazł taki sposób, i to, co ich wszystkich połączy… nienawiść! 

Cała idea czerwonej rewolucji oparta była właśnie na nienawiści, na jej ciągłym podsycaniu. Trochę w myśl zasady starożytnych Rzymian: „dziel i rządź”. Tyle tylko, że Lenin nienawiść zastosował jako bardzo skuteczne i jakże tragiczne w skutkach narzędzie rządzenia.

I teraz zerknijmy z tej perspektywy na poczynania tzw. opozycji totalnej. Donald Tusk powrócił z myślą przewodnią, że należy już nie tylko wywołać nienawiść do Prawa i Sprawiedliwości, ale podnieść ją do najwyższego poziomu pogardy i odczłowieczenia… I skierować przeciwko wszystkim tym, którzy obecną władzę popierają.

I jakoś dziwnie zbiega się to z akcją na wschodniej rubieży i wykorzystywaniu przez Putnia i Łukaszenkę broni demograficznej. 

Znawcy zachowań frustratów politycznych znad Wisły wiedzieli doskonale, jaki efekt wywoła ich działanie. 

I nie mylili się, bo potoki głupoty i cynizmu wylewające się chociażby 29 września w czasie debaty nad stanem wyjątkowym z polskim Sejmu, zaskoczyły pewnie nawet mińskich inspiratorów.

Jako żywo ten spektakl przypomina scenę z „Potopu” Henryka Sienkiewicza, w której to książę Bogusław Radziwiłł tak oto trafnie opisuje Polskę, Polaków… i władzę!

„Jest zwyczaj w tym kraju, iż gdy kto kona, to mu krewni w ostatniej chwili poduszkę spod głowy wyszarpują, ażeby się zaś dłużej nie męczył. Ja i książę hetman postanowiliśmy tę właśnie przysługę oddać Rzeczypospolitej. Ale że siła drapieżników czyha na spadek i wszystkiego zagarnąć nie zdołamy, przeto chcemy, aby choć część, i to nie lada jaka, dla nas przypadła. (…) 

Rzeczpospolita to postaw czerwonego sukna, za które ciągną Szwedzi, Chmielnicki, Hiperborejczykowie, Tatarzy, elektor i kto żyw naokoło. A my z księciem hetmanem powiedzieliśmy sobie, że z tego sukna musi się i nam tyle zostać w ręku, aby na płaszcz wystarczyło; dlatego nie tylko nie przeszkadzamy ciągnąć, ale i sami ciągniemy.”

Kto zatem Szwedem, Chmielnickim, Tatarem, a kto elektorem?

To żem odbył podróż od Lenina, przez Łukaszenkę, po Radziwiłła… Ale takie to już są nasze losy.

I by na koniec posłużyć się jeszcze jednym cytatem… Już Juliusz Słowacki pisał: „O Polsko! Lecz ciebie błyskotkami łudzą! / Pawiem narodów byłaś i papugą…”.

Mirosław Lisowski

Kategoria: ,
Mirosław Lisowski