Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

„Jestem bardzo związany z Dolnym Śląskiem” – z Wojewodą Dolnośląskim, Panem Pawłem Hreniakiem, rozmawia Mirosław Lisowski

Bardzo często wojewodę można zobaczyć w miejscach i chwili, kiedy następuje coś wyjątkowego, jak klęska żywiołowa, pożar, czy katastrofa. Pan również w takich sytuacjach się znajdował, jak choćby w czasie katastrofy budowlanej w Świebodzicach. Czy właśnie nie w takim momentach Państwo pokazuje swoją siłę i sprawność?

Wojewoda Dolnośląski koordynuje pracę służb w przypadku zagrożenia, które wykracza poza kompetencje przedstawicieli gmin i powiatów. To do mnie spływają raporty poszczególnych instytucji, które są zaangażowane czy to w ratowanie ludzi, czy domostw. Każda sytuacja kryzysowa budzi emocje i dobrym rozwiązaniem jest wyznaczenie osoby, która ma informacje na bieżąco i może od razu zareagować.

Ważne są te pierwsze decyzje i opanowanie chaosu organizacyjnego i informacyjnego. Wydaje się, że wyznaczenie Wojewody na koordynatora w czasie sytuacji kryzysowej jest dobrym pomysłem. Osoby poszkodowane muszą wiedzieć, że mogą liczyć na pomoc i to bardzo szybko po zaistnieniu wydarzenia. To sprawa kluczowa dla Wojewody i służb mu podległych.

I jeszcze jedno pytanie w tej materii, czyli sprawa zrzutu nieczystości do Wisły. Przeciętnemu mieszkańcowi naszego kraju trudno zrozumieć, jak można w XXI wieku przez kilkanaście godzin ukrywać ten fakt, a później wszystko bagatelizować i udawać, że przecież nic się nie stało. Czy Państwo i jego instytucje nie powinny adekwatnie zareagować?

Powtórzę i chcę to bardzo mocno podkreślić – jest dla mnie nie do pomyślenia możliwość ukrywania prawdy przed osobami, które mogą być zagrożone taką czy inną sytuacją. Informacja i pomoc to sprawy najważniejsze.

Sytuacje kryzysowe są bardzo dynamiczne, dlatego szybka interwencja jest konieczna. Współpraca z poszkodowanymi ma ogromne znaczenie, jeśli chcemy jak najszybciej im pomóc. Ukrywanie czegokolwiek nie ma większego sensu. Jasny przekaz i prośba o współpracę są najlepszym rozwiązaniem.

Zgodnie z polskim ustawodawstwem wojewoda sprawuje funkcje nadzoru nad jednostkami samorządu terytorialnego i ich związków pod względem legalności. Jak często musi Pan korzystać ze swoich uprawnień w tym zakresie?

Oczywiście, chciałbym jak w najmniejszym stopniu korzystać z uprawnień w zakresie nadzoru nad jednostkami samorządu terytorialnego. Chcę też powiedzieć, że odkąd zostałem Wojewodą Dolnośląskim, zdecydowanie zmniejszyła się liczba rozstrzygnięć nadzorczych względem samorządów. I stało się tak nie, dlatego, że nie zdarzają się sytuacje sporne, ale stało się tak ze względu na zmianę podejścia do gmin i powiatów. Zależało mi i zawsze będzie zależeć przede wszystkim na rozmowie i wyjaśnianiu nieporozumień.

I właśnie tak pracuje od 4 lat mój wydział nadzoru i kontroli. Zaczęliśmy od szkoleń dla samorządów, po to, by uchwały przygotowywane przez rady gmin i powiatów były jak najlepsze. Sygnalizujemy problemy, a nie od razu unieważniamy uchwały. Tak było w latach poprzednich. W 2015 roku liczba rozstrzygnięć nadzorczych wynosiła ponad 700, w roku ubiegłym 40. Chcemy wspierać i pomagać samorządom, a nie je karać.

Nie chcę tu oczywiście powiedzieć, że pozwalamy na wszystko. Nie, w przypadkach jawnego łamania prawa, reagujemy od razu. Zależy nam jednak przede wszystkim, na jakości, a nie na liczbie unieważnionych uchwał.

Opozycja skupiona wokół PO głosi, że należy zlikwidować urzędy wojewódzkie i oddać wszystkie kompetencje wojewody samorządom wojewódzkim. Czy można te propozycje uznać za krok do rozbicia dzielnicowego?

Nie chcę nawet podejmować dyskusji na ten temat. Dolnośląski Urząd Wojewódzki w momencie, w którym zostawałem Wojewodą Dolnośląskim, dysponował budżetem w wysokości ok. 3 mld zł. Teraz mówimy już o budżecie na ponad 5 mld. Ogrom zadań, którymi się zajmujemy – programy społeczne, jak 500 plus, Maluch plus czy Senior plus, czy inne projekty, jak Fundusz Dróg Samorządowych, Fundusz Solidarnościowy czy Fundusz Rozwoju Przewozów Autobusowych pokazuje, czym się urząd zajmuje i jak jest potrzebny.

Panie Wojewodo, w jakim stopniu ma Pan wpływ na podejmowane przez inne podmioty decyzje związane z transportem kolejowym na terenie województwa dolnośląskiego?

Jako Wojewodzie Dolnośląskiemu zależy mi przede wszystkim na rozwoju regionu i wspieraniu projektów mających na celu zwiększenie atrakcyjności Dolnego Śląska. Dlatego też wszelkie inwestycje kolejowe mają dla mnie ogromne znaczenie. Jestem w stałym kontakcie z przedstawicielami spółek kolejowych. Prowadzimy rozmowy m.in. na temat kolejnych remontów dworców na terenie Dolnego Śląska. To dla mnie szczególnie ważne inwestycje, bo są związane bezpośrednio z mieszkańcami regionu.

Czy Pana zdaniem usługi świadczone w zakresie przewozów pasażerskich są na wystarczająco dobrym poziomie, czy można by je znacząco poprawić?

Korzystam z kolei regionalnych i nie mogę narzekać. Prawda jest jednak taka, że zawsze można zrobić coś lepiej lub inaczej. Pytanie, czy tak powinno być, pozostawię otwarte.

Jak już wspomniałem, uczestniczyłem w uroczystościach związanych z otwarciami kolejnych dworców kolejowych na Dolnym Śląsku. Często zaniedbanym budynkom przywrócony został dawny wygląd i świetność. Rozmawiałem też z mieszkańcami, którzy nie ukrywali zadowolenia i autentycznie cieszyli się, że ich „stary dworzec” w końcu wgląda, tak jak powinien. Teraz musimy zadbać, o jakość obsługi, bo to zawsze można poprawić.

Czy członkostwo w partii obecnie sprawującej władzę, czyli Prawa i Sprawiedliwości, ułatwia, czy może utrudnia sprawowanie funkcji wojewody w mocno zróżnicowanym pod względem poglądów politycznych województwie?

Wojewoda jest oczywiście powoływany i odwoływany w związku ze zmianą władzy w Polsce. Jest to, zatem funkcja polityczna. Będąc Wojewodą Dolnośląskim, myślę jednak, że pokazałem, że najważniejsze są dla mnie sprawy regionu. O projektach wspierających rozwój Dolnego Śląska będę rozmawiał z każdym, niezależnie od barw politycznych.

Myślę, że w trakcie tej kadencji udowodniłem wielokrotnie, jak bardzo jestem związany z Dolnym Śląskiem i jak bardzo zależy mi na tym regionie. W ciągu tej kadencji miałem niezliczoną ilość spotkań i z samorządowcami, i przedstawicielami organizacji pozarządowych czy stowarzyszeń lokalnych i zawsze słuchałem wszystkich racji. Staram się też angażować w akcje społeczne i jestem organizatorem konferencji, festiwali, konkursów czy spotkań w sprawach ważnych dla regionu.

Przypomnę też, że od trzech lat organizuję 2 maja pikniki wojskowe przed Dolnośląskim Urzędem Wojewódzkim we Wrocławiu. Na wydarzenie przyjeżdżają mieszkańcy z całego Dolnego Śląska.

Rozmawiamy w trakcie kampanii wyborczej do polskiego parlamentu. Pan również ubiega się o mandat posła na Sejm RP. Dlaczego chce Pan zamienić Wrocław na Warszawę?

Ta decyzja, to kolejny krok związany z moim wyborem życiowym, czyli byciem politykiem. Byłem przez 9 lat radnym sejmiku województwa, jestem Wojewodą Dolnośląskim i kandydatem Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu w najbliższych wyborach. Chcę nadal służyć mieszkańcom regionu i pomagać jak umiem najlepiej. Wybory to test dla polityków i mam nadzieję, że – dzięki wyborcom zdam ten test.

Dolny Śląsk powinien mieć silną reprezentację w Sejmie, reprezentację ludzi, którzy zawalczą o każdy pomysł czy projekt dobry dla regionu. Ja chcę być w takie drużynie i zapewniam o swojej skuteczności.

I za zakończenie wątek prywatny. Co lubi Pan najbardziej?

Uśmiecham się do Pana, myśląc nad odpowiedzią. Najbardziej lubię spędzać czas z moją rodziną – pełniąc funkcję Wojewody, bardzo często jestem poza domem i tym bardziej doceniam te chwile z żoną i dziećmi. Lubimy aktywnie spędzać czas i często jeździmy na rowerowe wycieczki, korzystając z usług kolei. Często można mnie też spotkać z synem na boisku na wrocławskim Brochowie, gdzie gramy w piłkę.

Odpoczywam w moim ogródku. To miejsce, gdzie odrywam się od spraw przyziemnych. Jestem też wielkim fanem książek dotyczących historii Polski i innych krajów.

Dziękuję za rozmowę.

Kategoria:
fot. Tomasz Gola / www.tomaszgola.com