Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Jana Kowalewskiego szczególny przykład…

Jedną z ostatnich okolicznościowych uchwał w IX kadencji Senatu była uchwała z 17 października 2019 r. w sprawie ustanowienia roku 2020 Rokiem Jana Kowalewskiego. Należy ją powitać ze szczególną radością jako przejaw docenienia postaw szczególnie współcześnie cennych. Postaw nastawionych nie na dawanie świadectwa, na poświęcenie, na symbolikę, lecz na skuteczny sukces. Jak to powiedział jeden z anglosaskich generałów: nie sztuką jest zginąć za Ojczyznę. Sztuką jest spowodować, by ci z drugiej strony frontu ginęli za swoją.

Jan Kowalewski jest przykładem Polaka, który inteligencją, wiedzą i pracą doprowadzał do tego, że ginęli przeciwnicy jego Ojczyzny. W przyszłym, 2020 roku będziemy obchodzić stulecie zwycięstwa odniesionego w wojnie z bolszewicką Rosją. Zwycięstwa, uważanego przez jednych za dowód niezmierzonych zdolności Józefa Piłsudskiego, przez innych – po prostu za cud.

Między walczącymi armiami występowała znaczna dysproporcja sił, Armia Czerwona liczyła ok. 2 mln. żołnierzy, Polska – ok. 800 tys. Należy jednak uwzględnić fakt, że wojska sowieckie miały po dojściu pod Warszawę bardzo rozciągnięte linie zaopatrzeniowe.

Przeciwko Polsce zmobilizowano lewicę zachodniej Europy. Dokerzy w zachodnich portach odmawiali załadunku statków z zaopatrzeniem dla Polski. Brakowało wyposażenia i broni. Wielką pomocą dla Polski stały się dostawy węgierskiej amunicji. Po polskiej stronie walczyli amerykańscy i francuscy ochotnicy – m.in. piloci samolotów bojowych, siejących spustoszenie wśród sowieckich kawalerzystów.

Nieznanym, ważnym czynnikiem wpływającym na wynik tej wojny był wywiad radiowy, tworzony m.in. przez Jana Kowalewskiego, wówczas porucznika, absolwenta gimnazjum kupieckiego w Łodzi i studiów inżynierskich w belgijskim Liege, wszechstronnie uzdolnionego – zdolnego matematyka i poliglotę.

Zorganizowany przez niego zespół techników i matematyków odbierał i rozszyfrowywał depesze kierowane przed dowództwo sowieckie do poszczególnych jednostek frontowych, na ich podstawie tworząc pogłębione analizy sytuacji frontowej. Dawało to dowódcom polskiej armii niezwykłą przewagę.

W piśmiennictwie zwraca się uwagę na fakt, iż zespół kierowany przez Jana Kowalewskiego miał naturalną przewagę nad radiowcami i szyfrantami sowieckimi wynikającą z kolosalnych różnic wykształcenia. Gdy z jednej strony do odszyfrowania depesz zasiadali sowieccy radiooperatorzy – półanalfabeci, zaś z drugiej – profesorowie warszawskiego uniwersytetu, nie może zaskakiwać fakt, iż polscy dowódcy szybciej znali rozkazy sowieckiego sztabu od dowódców sowieckich.

Prawdopodobnie bez tej grupy nieznanych szerzej bohaterów – intelektualistów cud nad Wisłą nie mógłby się zdarzyć. Tylko dzięki pewnym, szybko docierającym i różnorodnym informacjom o planowanych działaniach przeciwnika można było zaryzykować manewry objęte operacją warszawską. Wgląd w karty przeciwnika bardzo ułatwia zwycięstwo w pokerze…

Jan Kowalewski po wojnie 1920 r. organizował biuro szyfrów sztabu generalnego, w 1922 r. powierzono mu kierowanie wywiadem powstania śląskiego, później był attaché w Moskwie i Bukareszcie. W czasie wojny organizował zbieranie informacji z krajów Osi w kierowanej przez siebie placówce w Lizbonie. W zasadzie całe życie zajmował się wywiadem i jego matematycznym, kryptologicznym, intelektualnym wsparciem. Po wojnie został na obczyźnie, zmarł w Londynie w 1965 r.

W historii nic nie dzieje się bez przyczyny. Każde wydarzenie ma swoje źródło i swoje następstwa. Bez zespołu Kowalewskiego i tego intelektualnego sznytu, jaki nadał on wywiadowczym komórkom polskiego Sztabu Generalnego, nie byłoby pewnie rozwiązania tajemnicy Enigmy. To należy niewątpliwie zaliczyć do sukcesów, choć niebezpośrednich, płk. Kowalewskiego i jego zespołu. Wybitne osiągnięcia w gromadzeniu i odczytywaniu sowieckich depesz radiowych nie mogły nie być dostrzeżone przez licznych polskich sztabowców. Uczuliły ich na tę słabość łączności radiowej, jaką jest możliwość jej podsłuchiwania przez przeciwnika.

Są podstawy do obaw, że przyczyniło się to niestety do skali porażki września 1939 r. Marszałek Rydz Śmigły nie dopuszczał myśli, iż można w dowodzeniu korzystać z łączności radiowej; technika wojskowa w tym zakresie była wyjątkowo słabo rozwijana w całym dwudziestoleciu i ten sposób wymiany informacji w kampanii wrześniowej był marginalnie wykorzystywany. Łączność, dowodzenie opierały się na sieci kablowej, co w przypadku wojny manewrowej sprawdzało się słabo. Możliwe, że przyczyną tej wielkiej nieufności do łączności radiowej ze strony naczelnego wodza była pamięć sposobu, w jaki – dzięki nasłuchowi i odczytywaniu szyfrowanych depesz – pokonano wroga w 1920 r.?

Niezależnie jednak od tych spekulacji cieszyć musi to, że jednym z patronów przyszłego, 2020 roku będzie Jan Kowalewski – nasz Rodak, Polak, który umiał zwyciężać wroga dzięki wiedzy i przemyślności. Który łączył patriotyzm z rozwagą i mądrością…

Piotr Świątecki

Kategoria: