Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

40 lat „Solidarności”

 

Mija 40 Rocznica powstania NSZZ „Solidarność”. Historyczny Sierpień 1980 roku wspominają uczestnicy i obserwatorzy tamtych wydarzeń.(Część II)

 

Jestem dumny z „Solidarności”

W sierpniu 1980 r. miałem 11 lat. Moje wspomnienia tego okresu nie są oparte o zakład pracy, uczelnie albo strajk, czy zaangażowanie w jakąkolwiek aktywność społeczną. Pamiętam sierpniowy strajk w Stoczni Gdańskiej z przekazu, który usłyszałem w relacji radiowej „Głos Ameryki” z Waszyngtonu. Mój tata każdego dnia o godz. 20.00 przełączał radio na wiadomości właśnie z tej rozgłośni. To było moje pierwsze zetknięcie się z tym, co dzieje się na Wybrzeżu, co dało początek Porozumieniom Gdańskim podpisanym 31 sierpnia 1980 r. i narodzinom „Solidarności”.

Wtedy jeszcze nie do końca rozumiałem znaczenie tych wydarzeń, ich dynamikę i uderzenie w utrwalony porządek społeczny dyktowany i kontrolowany przez ówczesne komunistyczne władze. Wiedziałem jednak, że jestem świadkiem czegoś ważnego, niezwykłego w swojej skali, mającego wpływ na następne miesiące i lata. Miało to również wpływ na moją świadomość społeczną, ukształtowało stosunek do całego systemu komunistycznego, sięgającego do aspektów historycznych choćby okresu powojennego.

To również moje „odkrywanie” podstaw funkcjonowania „państwa policyjnego” oraz całego aparatu represji i manipulacji, ugruntowanego późniejszym Stanem Wojennym.

W 1983 r. podczas drugiej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski po Mszy św. na krakowskich Błoniach w potężnej, wielotysięcznej manifestacji szedłem wraz z siostrą do nowohuckich Mistrzejowic(kilkanaście kilometrów), gdzie Ojciec Święty poświęcił miejsce budowy nowego kościoła, a następnie na Wawel. Niestety nie udało się nam tam dotrzeć. Manifestacja została w połowie trasy zablokowana i rozpędzona.

Tak rodziła się „Solidarność”. Związku Zawodowego, który jak żaden inny doprowadził w Polsce do upadku komuny i odzyskania niepodległości, oswobodzenia krajów Europy środkowo-wschodniej. Wywalczył m.in. wprowadzenie pluralizmu związkowego, co umożliwiało powstanie także innych związków zawodowych.

Jestem dumny, że mogę należeć do NSZZ „Solidarność”, który dokonał tak wiele w historii Polski, ma niekwestionowaną pozycję społeczną oraz cały czas jest potrzebny, służąc ludziom i Polsce.

Henryk Sikora -Członek Prezydium KSK, Z-ca Przew. Sekcji Zawodowej Infrastruktury Kolejowej, Przewodniczący Regionalnej Sekcji Kolejarzy w Krakowie, Członek ZR Małopolskiego „Solidarność”

 

Do dziś pamiętam zdarzenie

W sierpniu 1980 roku to ja odbywałem służbę wojskową, a z wojska wyszedłem dopiero w lipcu 1982. Trochę wydłużył mi się pobyt w wojsku, bo pewien generał w ciemnych okularach zechciał przedłużyć czas trwania stanu wojennego w Polsce.

O tym, że trwały strajki na Wybrzeżu, o podpisaniu Porozumień w Gdańsku, mimo prób blokady informacji przez dowódców, dowiedziałem się częściowo z dostępnych źródeł informacji publicznej. Jednak głównym źródłem prawdziwego przekazu były rozmowy z cywilami. Tymi cywilami, którzy nie bali się szczerze rozmawiać z wojskowym.

Pamiętam, że wówczas całym sercem popierałem ten wolnościowy zryw, najpierw stoczniowców, a później robotników w prawie wszystkich zakładach pracy w całym kraju. Obiecałem sobie, że po wyjściu do cywila natychmiast dokładnie i szczegółowo zainteresuje się nowopowstałym NSZZ „Solidarność”.

Do dziś pamiętam zdarzenie z czasu stanu wojennego, które poczytuję sobie, jako mój skromny wkład w pomoc osobom tropionym i prześladowanym przez SB i brutalne ZOMO. Otóż pewnego dnia będąc dowódcą wojskowego patrolu po ostrej wymianie zdań i kłótni z ZOMO-wcami udało mi się uwolnić z ich łap młodą, mocno przestraszoną, dziewczynę. Jak się później okazało była to kurierka podziemnej „Solidarności” roznosząca nielegalną prasę i ulotki. Dziewczę było tak uradowane naszą interwencją, że wcisnęło mi do ręki kilka ulotek. Tę pamiątkę mam do dzisiaj, a fascynacja Niezależnym Związkiem Zawodowym zaowocowała moją nieprzerwaną działalnością w kolejowych strukturach NSZZ „Solidarność”.

Stanisław Kokot – Rzecznik prasowy KSK, Z-ca Przewodniczącego Sekcji Zawodowej Infrastruktury Kolejowej, Członek Prezydium Krajowego Sekretariatu Transportowców NSZZ „Solidarność”

 

Reagowałem emocjonalnie

Jako młody człowiek poszedłem do pracy w roku 1979, więc Sierpień 1980 zastał mnie we Wrocławiu na ulicy Strzegomskiej w Bazie Montażu Dźwigów. Pamiętam, że zanim wybuchły w kraju strajki na szeroką skalęjuż były przestoje w pracy na wrocławskich budowach. To było powodem, iż zostaliśmy ściągnięci z budów na bazę na Strzegomską, a tam dowiedzieliśmy się, że 26 sierpnia stanęła komunikacja w mieście, wybuchł we Wrocławiu strajk. We czwórkę, dwóch starych pracowników (majstrów) i dwóch młodych (jeden z tych młodych to ja) zadecydowaliśmy – trzeba przyłączyć się do strajku. Dwoma samochodami objechaliśmy okoliczne budowy ściągając ludzi na bazę.

Jak się okazało na budowach i tak już mało kto pracował, więc nie było sprzeciwu, aby rozpocząć strajk. Pamiętam jak kierownik bazy zapytał wówczas, jakie mamy postulaty. No, to mu odpowiedziałem, że te ogólnokrajowe, że solidaryzujemy się ze strajkującymi stoczniowcami. Z zajezdni na Grabiszyńskiej przywieźliśmy listę 21. Postulatów i wraz z obrazem Matki Boskiej, papieża Jana Pawła II i napisem „STRAJK” powiesiliśmy na bramie bazy. W ciągu niecałej godziny cała brama była w kwiatach. Kto i kiedy je przyniósł nie wiem do dzisiaj.

31 Sierpnia byłem wraz z innymi pracownikami w bazie, kiedy dotarła do nas wiadomość, że w Gdańsku podpisano porozumienie. Tymczasem nasz wysłannik na Grabiszyńską powiadomił, że zostały stamtąd wysłane do Gdańska samochody, aby na miejscu dowiedzieć się czy to prawda, że Porozumienie rzeczywiście zostało podpisane.

Czekaliśmy na potwierdzenie do 1 września. Naprawdę podpisali.Zapanowała radość. Jako młody człowiek bardzo emocjonalnie reagowałem na rodzące się w Polsce zmiany, na powstanie pierwszego całkowicie niezależnego do komunistycznych władz związku zawodowego – NSZZ „Solidarność”.

Kazimierz Kimso – PrzewodniczącyZarządu Regionu Dolny Śląsk NSZZ „Solidarność”

 

Lublin, Gdańsk, Chojnice…

Jadąc w lipcu 1980 roku do Lublina po odbiór zamówionejna Ukrainie lokomotywy ST44 trafiłem na gorący czas protestu kolejarzy. Mieliśmy się zameldować w lubelskiej Parowozowni, jednakże z powodu strajku wszystko było utrudnione. Chcieliśmy się dowiedzieć o szczegółach protestu, ewentualnie, jako kolejarze spontanicznie poprzeć protest naszych lubelskich kolegów. Szybko okazało się, że nie bardzo chciano z nami rozmawiać. Po prostu nam, osobom z poza Lubelszczyzny, nie ufano.

Po powrocie do Chojnic, w sierpniu dotarła wiadomość o strajkach na Wybrzeżu. Chyba około 17 sierpnia wysłano mnie do Gdańska, aby do Nowego Portu wprowadzić skład towarowy.

I tu zaczyna się przygoda. Mając świadomość, że stoczniowcy strajkują, jechałem bardzo wolno cały czas używając sygnału dźwiękowego – baczność. Efekt był taki, że ktoś zaciągnął mi hamulec, podjechała lokomotywa manewrowa, nas odczepili, pociąg wciągnęli z powrotem na stację, a mnie z załogą wysłali do domu, gdzie 19 sierpnia miałem stawić się na przesłuchanie służbowe. Okazało się, że doniesiono do Zakładu – Lokomotywownia PKP Chojnice, o nieuprawnionym użyciu przeze mnie sygnału dźwiękowego. Dzisiaj, to może wydać się śmiesznym żartem, ale wówczas w czasie, kiedy zaczęły strajkować zakłady pracy w całej Polsce, stosowano przeróżne próby zastraszania, aby tylko odwieść ludzi od protestów.

Do Gdańska w czasie strajków jeździłem prywatnie jeszcze kilka razy. Przywoziłem do Chojnic materiały ze Stoczni Gdańskiej – biuletyny strajkowe, ulotki, prasę.

Budowanie NSZZ „Solidarność” wśród chojnickich kolejarzy nie układało się zbyt dobrze. Niemniej po Sierpniu 1980 roku poza pracą zawodową mocno zaangażowałem się w pracę związkową i tworzenie struktur NSZZ „Solidarność”. Do chwili zatrzymania w stanie wojennym przez SB 15 grudnia 1980 roku i internowaniu w Potulicach byłem od września 1980 przewodniczącym KZ „Solidarności” węzła PKP w Chojnicach, członkiemZRB „Solidarność” Bydgoszcz, członkiem OSK „Solidarność” PKP w Gdańsku, a od października 1980 członkiem Prezydium Oddziału MKZ w Chojnicach. W marcu 1981 uczestniczyłem w wydarzeniach kryzysu bydgoskiego.

Po zwolnieniu z internowania brałem czynny udział w działaniach podziemnych struktur NSZZ „Solidarność”, ale to już inna historia.

Zbigniew Reszkowski – maszynista spalinowych i elektrycznych pojazdów trakcyjnych, obecnie emeryt PKP – animator życia społecznego

(zebraław)

Kategoria:
wspo01