Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Rosyjska ruletka

Jako, że człowiek z latami raczej się radykalizuje i staje się zrzędą, to zaglądając na znajome, i jednocześnie nowe, bo zmodernizowane pod każdym względem podwórko kolei, oprócz niewątpliwych nowych kolorów, udoskonaleń, widać i poważne niedopatrzenia.

Przed wieloma latami, gdy raz do roku odbywał się tzw. objazd dyrektora DOKP, w salonce specjalnego pociągu, oprócz dyrektora, albo jego zastępcy, siedziało wielu przedstawicieli różnych służb, którzy widząc na trasie różne zaniedbania, np. nieumundurowanego dróżnika przejazdowego, mogli go przywołać do porządku. Dlatego, nie tylko duże jednostki organizacyjne, jak stacje, czy lokomotywownie, ale i dróżnik, jego budka i jej otoczenie, wyglądało schludnie i bezpiecznie przynajmniej w okresie dyrektorskiego objazdu.

Dziś, wszechobecna automatyzacja i komputeryzacja wspomaga pracę i wyręcza człowieka, ale nigdy nie zastąpi fachowej ręki i spostrzegawczego oka.

Tragiczną plagą na kolei są wypadki na przejazdach kolejowych. Nie tylko tych niestrzeżonych, ale i bardzo dobrze strzeżonych przez sygnalizację świetlną, rogatki i człowieka na nastawni. Apeluje się różnymi sposobami do kierowców o rozwagę i szczególną ostrożność przy przekraczaniu przejazdu kolejowego.

Zasada ograniczonego zaufania obowiązywała niegdyś wszystkich uczestników ruchu. Nie można powierzyć swojego życia wyłącznie automatom, czujnikom, dróżnikom, gdy sami możemy najlepiej o nie zadbać.

Tragiczne wypadki, do jakich ostatnio doszło na niestrzeżonych przejazdach kolejowych linii Rzeszów – Jasło, budzą grozę i wołają o pilne środki zaradcze. Długa przerwa w kursowaniu pociągów, zwiększona szybkość i cichy bieg spalinowych zespołów trakcyjnych, odzwyczaiły ludzi od czujności na przejazdach.

Jednak, jak nazwać sytuację, gdy na przejeździe drogi wojewódzkiej, tuż obok mijanki Przybówka, zabezpieczonym sygnalizacją świetlną i rogatkami, kompletnie nie widać toru, na który kierowca ma wjechać, bo dawno opuszczony domek dróżnika zarasta bujna zieleń? Tor na łuku, po spadku, tuż przed stacją, gdy silniki pracują na biegu jałowym, można się cichutko przenieść w zaświaty.

Taka sytuacja jest niestety na wielu przejazdach tej linii. Gdy muszę zbliżyć się samochodem na odległość 2 metrów od toru, by widzieć 50, albo i 100 metrów szlaku, to przekraczanie takiego przejazdu przypomina rosyjską ruletkę.

August Wnęk

(Foto wykonane w dniu 29.07.2019 r.)

Kategoria:
Wnęk16