Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Nikt już nie może się połapać

Kiedy w 1939 roku do Polski wtargnęli najpierw Niemcy, a chwilę później Rosjanie, w pierwszej kolejności pod ściany i do obozów trafiali przedstawiciele elity. Kręgosłup narodu. Lekarze, naukowcy, urzędnicy, politycy. Tak Hitler, jak i Stalin wiedzieli doskonale, że nie da się sprawnie rządzić podbitym narodem bez fizycznej eliminacji jego wyrobionych w ciągu raptem dwudziestu lat niepodległości elit.

Co dzisiaj zostało z tego kręgosłupa polskiego narodu? Marszałek Senatu z zarzutami o drobne, ale jakże wstydliwe łapówkarstwo. Ale, czy to powinno nas dziwić?

Komuniści skutecznie zniszczyli etos należenia do narodowej elity. Mieli bardzo ułatwione zadanie, bo zdecydowana większość przedwojennych przedstawicieli tej klasy leżała w bezimiennych mogiłach, albo wywędrowała wprost do Pana kominami Auschwitz.

Kilkadziesiąt lat ponurych czasów komuny upłynęło pod hasłem „nie matura, lecz chęć szczera” – i dotyczyło to w praktyce wszystkich zawodów. Bez wyjątku wszystkich. Pisarze piszący pod dyktando aktualnej linii robotniczych władz, lekarze żyjący z łapówek gotówkowych lub rzeczowych, sędziowie skazujący zgodnie z zapotrzebowaniem, a nie prawem i rozumem, nauczyciele bredzący wykute regułki o wieczystej przyjaźni polsko-radzieckiej i dobrodziejstwach socjalizmu, naukowcy robiący doktoraty i habilitacje z marksizmu-leninizmu.

Po kilkudziesięciu latach urabiania „nowego człowieka” nie trzeba było już nawet się tym zajmować. System automatycznie eliminował niepokornych albo łamał im kręgosłupy tak skutecznie, że zaczynali wierzyć w to, co słyszą z reżimowej telewizji. Jak to celnie napisał Orwell „Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię, to na człowieka, potem znów na świnię i na człowieka, ale nikt już nie mógł się połapać, kto jest kim”.

Komuna odeszła do lamusa trzydzieści lat temu, dlaczego dzisiaj wciąż „nie możemy się połapać”?

Dobrze zaprogramowany system selekcji negatywnej w „elitarnych” zawodach wciąż działa. One wciąż są przymknięte na nową, świeżą krew, a jeśli już jakaś władza siłą wpompuje parę kropel, to nic nie daje.

Marszałek Senatu, jedna z najważniejszych osób w państwie nawet nie stara się tłumaczyć z tego, że pracując jako lekarz brał łapówki. Nikt zresztą na serio tego od niego nie oczekuje. Wszyscy zdają się wiedzieć, że „po prostu tutaj jest, jak jest”: lekarze brali, biorą i będą brali. Bo, jak pracodawca nie chce godnie zapłacić, to musi ktoś inny.

Dochodzi do tego swoista duma, bo przecież słabemu lekarzowi nikt, by z własnej kieszeni nie płacił… Prawda?

Lekarze nie są wyjątkowi. Większe szambo wybija regularnie z wymiaru sprawiedliwości. Sędziowie kradnący drobne sprzęty w sklepach, pokazujący w oświadczeniach majątkowych fortuny, których za żadne skarby nie byliby w stanie odłożyć z sędziowskich pensji – to jest wciąż stara, dobra komuna.

A dziennikarze? Chodzący na pasku konkretnych partii, konkretnych polityków, koncernów, lobbystów. Jeżdżący po pijaku, uderzający samochodem staruszkę na pasach i… nic się nie dzieje, bo z sędziami niejedną wódkę wypili przez lata ciężkiej pracy.

Jesteśmy do tego tak przyzwyczajeni, jak byli nasi przodkowie w czasach głębokiej komuny przywykli do tego, że decydenci mówią z dziwnie wschodnim akcentem.

Pamiętam doskonale, jak na początku lat 90. odbywała się dyskusja, co zrobić z wychowanymi na komunistycznym bezprawiu sędziami. Mówiono, że nie ma ich na kogo wymienić, że to środowisko oczyści się samo.

Bajdurzenie: nie oczyściło się w żaden sposób. Wciąż mamy tę samą selekcję negatywną. Jak ktoś kończy prawo i ma coś w głowie, to idzie zarabiać duże pieniądze jako adwokat albo radca. Jak ma średnio w głowie, ale dobre nazwisko, to sobie wychodzi notariusza lub komornika, i też zarobi.

A reszta? Reszta idzie na sędziów…

Co musi się stać, żebyśmy zmietli tę całą hałastrę jednym ruchem jak pionki z szachownicy? Nie wiem, jak wielki skandal, jaki ciąg skandali musiałby wyjść na światło dzienne, żebyśmy wymusili konkretne zmiany. Mogłoby się zacząć od marszałka Senatu, ale w bajki przestałem wierzyć dawno temu.

Marian Rajewski

Kategoria:
Marian01 uppercut