Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-historia

Kolej na historię: Pluton „Alicja”

Przy ulicy J. Zamoyskiego 2, niedaleko kościoła pw. św. Józefa na krakowskim Podgórzu stoi nieregularny kamienny blok, na którym prócz tablic informacyjnych umieszczono krzyż harcerski oraz tradycyjny, opleciony drutem kolczastym. W tle wyryto podobizny trzech karabinów. Obelisk upamiętnia harcerzy poległych w czasie II wojny światowej, a dokładniej harcerzy plutonu „Alicja”, który działał od wiosny 1943 roku na terenie Krakowa. Jego trzonem był Rój Podgórski Szarych Szeregów, którym przewodził Franciszek Baraniuk, ps. Szulce. Najmłodszym z jego członków był zaledwie piętnastoletni Czesław Sułek, ps. „Cenio”. Jego koledzy i koleżanki byli niewiele starsi. Ich pierwszym dowódcą został Mieczysław Barycz, pseudonim „Lis”.
Jak on sam wspomina – wszystko zaczęło się na podwórzu między Rynkiem Podgórskim a ulicą Legionów. Tam latem 1940 roku na poddaszu jednej z szop wśród zapasów siana, bawiący się tam chłopcy znaleźli ukryte dwa karabiny oraz rewolwer, prawdopodobnie jeszcze z czasów kampanii wrześniowej. Fakt ten sprawił, że dość szybko wydorośleli, a ich początkowo niewinne zabawy nabrały zupełnie innego wymiaru. Potajemnie uczyli się teraz budowy karabinu, składania i rozkładania zamka oraz podstaw i zasad celowania. Szybko jednak zorientowali się, że nie są to zabawy zbyt bezpieczne. Grupa wtajemniczonych jednak rozrastała się. Organizowały się konspiracyjne drużyny podporządkowane Szarym Szeregom. Tak powstały grupy: „Zawiszaków”, „Bojowe Szkoły” i „Grupy Szturmowe”. W kwietniu 1943 r. z-ca komendanta Chorągwi Krakowskiej Franciszek Baraniuk „Szulce” utworzył kompanię pn. „Bartek”. Ochotników nie brakowało. Druga nosiła nazwę „Maciek”, a w jej składzie znajdował się pluton o kryptonimie „Alicja”. Dowództwo nad nim objął dotychczasowy hufcowy Roju Podgórskiego Mieczysław Barycz, pseudonim „Lis”, który również pochodził z krakowskiego Podgórza.

W lipcu pluton został przekazany do dyspozycji Kierownictwa Dywersji Armii Krajowej, a dowódcą został por. Ryszard Nuszkiewicz ps. „Powolny”, komandos przerzucony do Polski z Anglii. Wówczas harcerski pluton liczył pięćdziesięciu chłopców i dwanaście dziewcząt. Zajmował się kolportażem podziemnej prasy oraz sabotażem. Jego członkowie niszczyli projektory w kinach, sabotowali transport kolejowy, rozbrajali pojedynczych żołnierzy niemieckich, naklejali polskie orły z koroną na kamienicach, do niemieckich restauracji podrzucali fiolki z jadem kiełbasianym, zbierali też informacje o stacjonujących oddziałach SS i rozrzucali dwujęzyczne ulotki. Dziewczęta zajmowały się głównie ubezpieczaniem akcji, łącznością i prowadziły działania wywiadowcze.
Niestety aktywność tę już jesienią 1943 roku przerwała fala aresztowań. W wyniku zdrady – od września 1943 do kwietnia 1944 r. wyłapano kadrę dowódczą i instruktorską i stopniowo ujęto prawie wszystkich chłopców i dwie dziewczyny. Sprawcą tej wsypy był jeden z nich – siedemnastoletni Sławomir Mądrala ps. „Pirat”, który po aresztowaniu i przesłuchaniu załamał się i za namową matki podjął współpracę z gestapo, sukcesywnie wydając wszystkich swoich kolegów i przyjaciół.
Spośród aresztowanych w publicznych egzekucjach rozstrzelano bądź zakatowano ponad czterdziestu chłopców i jedną dziewczynę, zaś część wysłano do obozów koncentracyjnych. Gestapowiec Koerner, który prowadził dochodzenie szczególnie znęcał się nad „Lisem”. Wiedział, że to dowódca. W trakcie przesłuchania zakatował go na śmierć butami. Jego śmierć paradoksalnie pomogła aresztowanym. W czasie przesłuchań obciążali go jako dowódcę, zaś Niemiec nie mogąc dokonać konfrontacji był wściekły, że zbyt szybko go zamordował. Przy życiu pozostali jedynie Janina Potoczek, ps. „Telimena” i Stanisław Pławecki, ps. „Sulibor”.
Sławomir Mądrala „Pirat” zniszczył cały dorobek plutonu. Wspólnie z gestapowcami wziął udział w likwidacji składu broni, z narażeniem życia odbieranej Niemcom. Podziemny Wojskowy Sąd Specjalny skazał go za zdradę na śmierć. Pierwsza próba wykonania wyroku nie udała się, uratował go nieznany przypadkowy przechodzień. Mimo to nie zaniechał współpracy z gestapo. Jeszcze przed śmiercią pomógł Niemcom w odnalezieniu Józefa Drapicha, Stefana Wytyśnika i Władysława Sułka, którym udało się uciec. Wyrok ostatecznie wykonano 31 marca 1944 roku. Zdrajcę zastrzelono w jego mieszkaniu przy ul. Limanowskiego. Zabito również jego matkę, która także była konfidentką. Tak wypełniono słowa, które zwykle wypowiadał oficer przyjmujący przysięgę Armii Krajowej. Brzmiały one: Przyjmuję cię w szeregi żołnierzy Wolności. Obowiązkiem Twoim będzie walczyć o odzyskanie Niepodległości Polski. Zwycięstwo będzie Twoją nagrodą, zdrada będzie karana śmiercią.

Krzysztof Wieczorek
krzysztof.wieczorek@wolnadroga.pl

Kategoria: