Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Mieczem i głodem – Z trzeciej strony – Felieton Mirosława Lisowskiego

Tysiące, dziesiątki tysięcy… Miliony! Tym żyje teraz świat. Ile zachoruje… Umrze… Apokalipsa!

Święty Jan pisał wszak…

I widziałem, gdy otworzył Baranek jedną z owych pieczęci, i słyszałem jedno ze czterech zwierząt mówiące, jako głos gromu: Chodź, a patrzaj! 

I widziałem, a oto koń biały, a ten, który na nim siedział, miał łuk, i dano mu koronę, i wyszedł jako zwycięzca, ażeby zwyciężał. (…)

I wyszedł drugi koń rydzy; a temu, który na nim siedział, dano, aby odjął pokój z ziemi, a iżby jedni drugich zabijali, i dano mu miecz wielki. (…)

I widziałem, a oto koń wrony, a ten, co na nim siedział, miał szalę w ręce swojej. (…)

I widziałem, a oto koń płowy, a tego, który siedział na nim, imię było Śmierć, a Otchłań mu towarzyszyła; i dana im jest moc nad czwartą częścią ziemi, aby zabijali mieczem i głodem, i morem, i przez zwierzęta ziemskie.

Czterech jeźdźców Apokalipsy – Zwycięzca, Wojna, Głód i Śmierć.

Chodź, a patrzaj… I co widzimy w czasie naszym. Obraz świata, który niczym zbłąkany wędrowiec stanął na rozstaju dróg i nie wie, czy iść dalej? I w którą stronę się kierować.

Do czasów nam współczesnych jeno w filmach i książkach opis katastrofy cywilizacji można było znaleźć. Przewidywano wielokroć upadek świata nam znanego, który zatracony w nieustającym pędzie za swoją zagładą, bez opamiętania gna, by zderzyć się z nieuchronnym…

Przywołam film „Księga ocalenia”, w której bohater przemierza post-apokaliptyczny świat roku 2044, strzegąc księgi, która ma uratować ludzkość… Tą księgą okaże się Ewangelia…

Film jest różnie oceniany, ale o przekaz tu chodzi. Bo przecież na początku było słowo…

Ale ono teraz przeobraziło się w obrazki. Te w Internecie, telewizorze, smartfonie… To one dzisiaj są najważniejsze. 

Wstałem, zjadłem, ubrałem się, wychodzę… Jadę windą… Wsiadam do pociągu. Wysiadam z pociągu. Idę ulicą. Pomnik jakiś. Dom. Widok w słońcu. Kolega podszedł… Cyk! Fotka gotowa. I do sieci… 

W kraju opisanym w „Księdze ocalenia” ci, co przeżyli, nie umieją czytać. Tylko nieliczni to potrafią. I to oni są na szczycie post-katastroficznej hierarchii społecznej. 

Bo przecież czytanie staje się umiejętnością zbędną. Obrazek! A pisanie? Komu to potrzebne. Skróty na klawiaturze wystarczą. No i ilość znaków ograniczona, w takim chociażby SMSie, czy Twitterze.

Orwell przewidział, że w przyszłości trzeba będzie język uprościć. Stąd nowomowa, która ograniczyła ilość słów potrzebnych do komunikowania się ze współobywatelami.

A już dzisiaj pisanie zdań jakoś tam złożonych jest problemem. Usłyszałem kiedyś taką opowieść wykładowcy akademickiego, dziekana wydziału, który zwrócił się do studentów, czy wiedzą do czego służy i jak się korzysta ze średnika? Odpowiedziała mu cisza. 

Zapytał więc, czy wiedzą, jak znak średnika wygląda? Po chwili tylko jedna osoba odpowiedziała, że wie. Dziekan załamał ręce…

Uczelnia ta, to nie była filologia polska, raczej bliższa ekonomii. Jednak zdawać by się mogło, że pisać też umieć trzeba. I nie, żeby każdy literatem był, ale jakieś podstawy wypada znać…

Czego dowodzi ta opowieść? Że ubożejemy. Nie tylko językowo, ale i emocjonalnie. Język sprowadza się do skrótów na klawiaturze, a emocje do oczekiwania na „like-i” pod 396 fotką z mojego życia, którym – nie wiedzieć czemu – ma interesować się świat.

Powie ktoś, że to efekt cywilizacji. Że technika zmienia nasze zachowania. Że ta rozpoznawalność, czy – jak to ja nazywam: ekshibicjonizm poznawczy – są niezbędne do odniesienia sukcesu.

Ale czy to nas ocali?! Jeźdźcy nadjeżdżają. Są coraz bliżej… 

Zwycięzca. Wojna. Głód. Śmierć. To oni kroczą. A dzięki globalnej wiosce i nieskrępowanemu dostępowi do informacji przybędą szybciej niż nam się wydaje.

Okopiemy się przed zarazą. Odizolujemy od cywilizacji, ludzi, świata… Zamkniemy się w ekranie naszego telefonu…

I co dalej…? Chodź, a patrzaj?!

Kiedy jadę pociągiem zawsze mam przed oczami ten sam widok – wszyscy z nosem w telefonie. Nie widzą innych. Nie rozmawiają. Tylko patrzą! 

Nikt nie czyta książki… Tylko patrzy… Na życie innych, którzy właśnie wstali, zjedli śniadanie, ubrali się, wychodzą… Jadą windą… I te wiekopomne wydarzenia zachowali dla potomnych w przepastnej sieci portali społecznościowych…

Setki, tysiące, miliony… 

Oto koń płowy, a tego, który siedział na nim, imię było Śmierć, a Otchłań mu towarzyszyła; i dana im jest moc nad czwartą częścią ziemi, aby zabijali mieczem i głodem, i morem…

pastedGraphic.png

Kategoria:
Mirosław Lisowski