Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Felietony

Koń trojański – Z trzeciej strony – Felieton Mirosława Lisowskiego

W poprzednim felietonie pozwoliłem sobie na pewną krotochwilność wspominając, że wedle opozycji rozwiązanie problemu nielegalnej imigracji jest bardzo proste…. Jest na wyciągnięcie ręki. Wystarczy tylko wpuścić dziennikarzy. Najlepiej tych, co to całą prawdę, całą dobę… I problem sam się rozwiąże…

Ale obserwując to, co się dzieje teraz w Polsce wokół naszego bezpieczeństwa, jakoś tak sobie pomyślałem, że z tymi dziennikarzami, czy szerzej – mediami, sprawa jest nieco głębsza.

Niektórzy obserwatorzy twierdzą, że najsilniejszą partią opozycyjną jest obecnie TVN24, „Newsweek”, czy „Gazeta Wyborcza”. To te komunikatory żądzą. Oni narzucają narrację.

Przecież wystarczy posłuchać niektórych tuzów dziennikarstwa, by zauważyć, że ich „wstępniaki”, czy komentarze nadają kierunek postępowaniu polityków. To oni potrafią wywrócić każde porozumienie ponad podziałami, by tylko znów kopnąć w rządzących.

Do kanonów „niezależnego dziennikarstwa” pewnie przejdzie wystąpienie w TVN24 redaktora Andrzeja Morozowskiego, który w czasie rozmowy z politykami PO i Lewicy wykrzykiwał im w twarz: „Była okazja obalić ten rząd. Wyście tego nie zrobili!”.

To był dowód frustracji, który wskazywał jasno: kto po stronie opozycji tak naprawdę rządzi. Po tych połajankach, PO spuściła głowę i zaatakowała Lewicę, że są zdrajcami i chodzą na pasku pisowskiego reżimu…

Jak czytamy w Wikipedii: „Czwarta władza – w państwach demokratycznych określenie wolnej prasy (mediów masowych, środków masowej komunikacji, środków przekazu społecznego). Ustawiana jest w szeregu obok władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej, gdyż siła prasy jest tak wielka, że może kształtować społeczeństwo i politykę. Poza tym spełnia funkcję kontrolną pozostałych trzech władz, aby nie dochodziło do nadużyć i korupcji”.

I właśnie z kształtowaniem społeczeństwa i polityki mamy obecnie do czynienia. Dochodzi wręcz do kreowania rzeczywistości przez media. Obserwując programy publicystyczne – i dotyczy to każdej telewizji, czy radia – widać wyraźnie, że to prowadzący audycję moderując dyskusję nadaje ton debacie, i to każdego poranka.

Mało tego, uczestniczący w programie politycy starają się wejść w dobre relacje z prowadzącym, no bo on może dać kilka minut więcej do wypowiedzenia swoich racji. Dodatkowo może też liczyć na to, że pan redaktor będzie strofował jego adwersarza, a przez to lepiej wypadnie na tle konkurenta.

Wracając do polsko-białoruskiej granicy… Czy naprawdę obecność mediów nam pomoże? Osobiście uważam, że stanie się odwrotnie. Już latem widzieliśmy dziennikarzy, którzy biegali po granicy i wypytywali funkcjonariuszy o nazwisko i żądali pokazania twarzy. Wówczas przekaz był taki, że to polska strona jest winna. Funkcjonariusze bez serca wręcz topią w podlaskich bagnach biednych imigrantów.

I robili to bezrefleksyjnie, jakby na zlecenie. Nie brali pod uwagę konsekwencji swojej postawy. Czuli się bezkarnie, no bo oni są te „wolne media”, a każda, nawet najmniejsza krytyka ich zachowań, to atak na wolność i demokrację.

Jeśli taka relacja znów zacznie sączyć się z telewizora, to tylko graj Łukaszence i Putinowi. Zgra się to z tym, co już ogłosił światu szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow: Zachowanie strony polskiej jest absolutnie nie do zaakceptowania. Myślę, że gaz łzawiący, armatki wodne, strzelanie nad głowami imigrantów w stronę Białorusi – to wszystko odzwierciedla próbę ukrycia swoich działań. Nie mogą oni nie rozumieć, że naruszają wszelkie normy międzynarodowego prawa humanitarnego.

Wystarczy zapoznać się z komentarzami obserwatorów rosyjskich, i to tych nam nieprzyjaznych, którzy mówią wprost, że nachalna i jednostronna propaganda białoruska odwraca się przeciwko Łukaszence. Bo obraz idący w świat pokazuje jednoznacznie, że wszystko to, co jest złe, dzieje się na stronie białoruskiej. A ze strony polskiej emitowany jest tylko obraz bez komentarza… I po miesiącach tego boju, to Warszawa wygrywa.

Ale teraz, po zakończeniu stanu wyjątkowego w grudniu, pojawią się dziennikarze i narracja może się obrócić na naszą niekorzyść.

Nie liczę na odpowiedzialność przedstawicieli mediów nieprzychylnych rządowi. Choćby Marsz Niepodległości w ramach Święta Odzyskania Niepodległości 11 listopada, to dla takiego TVN24 był „Marsz narodowców”… Zaś zdaniem Onetu fakt, iż tegoroczny Marsz Niepodległości przebiegał spokojnie, nie jest powodem do radości: „Spokojny Marsz Niepodległości. Ale nie ma się czym cieszyć”.

To tylko dwa przykłady z brzegu… Czwarta władza może wiele, bardzo wiele… 

I na koniec… Czytając starożytne „newsweekowe” i „gazeto-wyborcze” hieroglify na pewno znalazłyby się apele mieszkańców Troi: „Wpuśćcie tego konia za bramy. Później się go sprawdzi”. 

pastedGraphic.png

Kategoria: ,
Mirosław Lisowski