Czytając choćby nasz magazyn można odnieść wrażenie, że żyjemy w bardzo dziwnych czasach. Coraz mniej potrafimy zrozumieć z tego, co się wokół nas dzieje. Z jednej strony zwalnianych jest tysiące pracowników, a z drugiej: branża przeżywa od dłuższego czasu nieprzerwany wzrost. Jak to pogodzić?
Zapomnieliśmy już trochę, co to jest prawdziwe bezrobocie. Takie jakie obserwowaliśmy jeszcze kilkanaście lat temu, kiedy dla młodych ludzi nie było w Polsce żadnej pracy, nie mówię już nawet o godnej czy sensownej, ale jakiejkolwiek. Wtedy to kilka milionów młodych ludzi wyjechało za chlebem do Wielkiej Brytanii, Norwegii, Niemiec, Francji. Ba! Nawet do Czech uciekali w poszukiwaniu lepszego życia, bo w swoim kraju mogli liczyć tylko na głodowy zasiłek, beznadzieję i rosnącą frustrację, którą wielu topiło w alkoholu i narkotykach. Nie mówię, że dzisiaj młodzi ludzie mają przed sobą wyłącznie świetlaną przyszłość, bo tak nie jest, ale czasy beznadziei dawno minęły.
Doświadczenie bezrobocia jest traumatyczne. Jeśli dotyka ono młodego człowieka, to zostawia na długo ślad w jego psychice, podważa jego poczucie wartości, nierzadko prowadzi do poważnych zaburzeń w funkcjonowaniu nie tylko jego samego, ale całej jego rodziny. Kiedy pracę traci (i nie znajduje nowej!) osoba dojrzała, albo wręcz zbliżająca się do wieku, od którego prawo bierze ją pod ochronę przed zwolnieniem, mamy do czynienia z ogromnym dramatem. Po ludzku: ktoś, kto przepracował kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt lat w jednym zakładzie pracy, kto zna tajniki swojego fachu od podszewki, odczuwa utratę pracy jako osobisty dramat. Przebranżowienie, nauka nowego zawodu nawet dla młodych ludzi jest bardzo trudnym wyzwaniem, ale dla osoby starszej bywa barierą nie do pokonania. I teraz ktoś, kto był przez wiele lat potrzebny, szanowany, kto był mentorem młodszych kolegów nagle zostaje sam w czterech ścianach, bo ilu dzisiaj jest pracodawców skłonnych z marszu zatrudnić ekspertów w bardzo wąskich dziedzinach? Im wyższy stopień specjalizacji, tym przecież mniej jest miejsc pracy i mniej jest pracodawców potrzebujących tego konkretnego eksperta.
Od miesięcy akcja zwolnień w PKP Cargo budzi we mnie koszmarne wspomnienia czasów, o których chcielibyśmy wszyscy zapomnieć. Czasów przemian, za które zapłacili nie politycy czy prezesi, ale zwykli pracownicy i ich rodziny. Protesty pracowników, deklaracje zarządu spółki i pełne rezerwy wypowiedzi polityków – wszystko to sprawia wrażenie pewnej gry, w której nie wiadomo kto wygra, ale możemy być pewni, kto przegra.
Moim zdaniem przy tak ogromnej skali zwolnień rząd powinien włączyć się zdecydowanie wyraźniej w zapewnienie bezpieczeństwa dla wszystkich, których dotknie ta „restrukturyzacja”, jak eufemistycznie nazywa się falę zwolnień. I nie chodzi wyłącznie o bezpieczeństwo socjalne, ale o pakiet kompleksowych, bardzo szeroko rozumianych działań osłonowych.
O ile w ogóle zwolnienia są koniecznie, bo co do tego pojawiają się bardzo poważne wątpliwości…
Paweł Skutecki
Kolejowy zawrót głowy
Kategoria: Felietony