Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Z sejmowej ławy

 

Wiarygodność polityków PO równa zeru

 

W poprzednim felietonie nawiązałem do konferencji Platformy Obywatelskiej, która odbyła się pod koniec lutego br., podczas której wiodącymi hasłami były: szacunek dla każdego, zaufanie do nowoczesnego państwa i wsparcie przedsiębiorców w dobie pandemii.

W felietonie tym nie odnosiłem się do istotnych kwestii, takich jak m.in. zapowiadanej przez Platformę Obywatelską kwestii dotyczącej podwyższenia kwoty wolnej od podatku czy też handlu w niedzielę.

Mając powyższe na uwadze, postaram się wykazać ogrom hipokryzji polityków Platformy Obywatelskiej zaczynając od nośnego tematu, jakim jest podwyższenie kwoty wolnej od podatku.

 

Za rządów PO-PSL skuteczna blokada

Podczas wspomnianej konferencji Platformy Obywatelskiej, jej – lider poseł Borys Budka – zaproponował podwyższenie kwoty wolnej od podatku do 10 tys. zł. W chwili obecnej kwota ta wynosi od 8 tys. zł do 3,6 tys. zł. i została podniesiona podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości.

Próby przegłosowania przez Sejm wyższej kwoty za rządów PO i PSL był skutecznie blokowane. Między innymi przez ówczesną premiera Ewę Kopacz i ministra finansów Jacka Rostowskiego (tak, tak tego, który zasłynął powiedzeniem, że na reformy proponowane przez opozycyjne Prawo i Sprawiedliwość „piniendzy” nie ma i nie będzie). Podczas debaty sejmowej w 2015 r. rządząca Platforma Obywatelska wydała nawet stosowne oświadczenie, w którym stwierdziła m.in., że: „Opozycja w demokratycznym państwie może zaproponować dowolny, najbardziej nawet nieodpowiedzialny projekt. Natomiast zadaniem rządzących jest to, by prowadzić politykę realnie sprzyjającą obywatelom oraz gasić populistyczne zapędy opozycji. Tak jest w przypadku projektu o tzw. kwocie wolnej od podatku” – poinformowała PO w lutym 2015 roku.

Dyżurni „eksperci” PO straszyli Polaków, że przy realizacji populistycznej propozycji związanej z podwyższeniem kwoty wolnej od podatku powstanie „wyrwa budżetowa”. W tym – pożal się Boże chórku „ekspertów” – głos zabrała również poseł PO Izabela Leszczyna, która obwieściła, że nie zgadza się z tymi głosami, które mówią, że podniesie kwoty wolnej od podatku pomoże najuboższym, bo to jest nieprawda. Zdaniem Pani poseł (była także wiceministrem finansów) podwyższenie kwoty wolnej od podatku pomoże ale… osobom takim, jak Pani poseł itp., a więc osobom, które wcale nie zarabiają najmniej. Dzisiaj Pani poseł Leszczyna jest jedną z twarzy gospodarczych PO i… zaprzecza sama sobie.

W podobnym tonie wypowiadał się Jacek Rostowski z PO (wieloletni minister finansów), który w trakcie kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy (2015 r.) zarzucał kandydatowi PiS na urząd prezydenta nieodpowiedzialność, gdy ten proponował podwyższenie kwoty wolnej od podatku.

Warto przypomnieć, że wówczas Andrzej Duda chciał, aby z obecnych w 2015 r. 3.091 złotych, kwota ta wzrosła do 8 tysięcy od 2016 r. Jacek Rostowski komentując propozycje opozycji na temat zwiększenia kwoty wolnej od podatku, stwierdził nawet, że przyjęcie wprowadzenie kwoty wyższej zmniejszy publiczne finanse o 20 mld złotych, a jednym z elementów tych kosztów będzie ubytek wpływów Narodowego Funduszu Zdrowia.

 

Hipokryzja, cynizm, czy populizm?

W tym miejscu pojawia się pytanie: co zmieniło się w głowach polityków i tzw. anonimowych ekspertów Platformy Obywatelskiej, że dzisiaj tak ochoczo proponują podwyższenie kwoty wolnej od podatku do 10 tys. zł? Czy to przejaw hipokryzji, cynizmu lub populizmu? Tym bardziej, że jak wspomniałem, twarzą zapowiadanych reform przez PO jest Pani poseł Izabela Leszczyna.

Na marginesie wspomnę tylko, że z nieoficjalnych informacji wynika, iż w zapowiadanym przez Prawo i Sprawiedliwość „Nowym Ładzie” zapowiadane jest podwyższenie tej kwoty w wysokości znacznie przekraczającej zapowiadaną przez PO. Czas pokaże czy tak faktycznie będzie.

I kwestia druga, a mianowicie handel w niedzielę. Jego ograniczenia, czy też zakazu NIGDY nie chciała Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe, tak samo, jak liderzy tych formacji nie chcieli zgodzić się na pozostawienie wieku emerytalnego na niezmienionym poziomie, co zaowocowało jedną z największych manifestacji związków zawodowych w obronie wieku emerytalnego.

Powróćmy jednak do kwestii handlu w niedzielę. Otóż, lider Platformy Obywatelskiej Borys Budka stwierdził, że zdaniem PO nie tylko z powodów gospodarczych, ale przede wszystkim ze względów zdrowotnych, ze względów na ograniczenie skutków pandemii handel w niedzielę powinien zostać przywrócony. Gwoli ścisłości projekt ustawy, który zaprezentowali politycy PO (2020 r.) przewidujący otwarcie sklepów w niedzielę na czas pandemii i 90 dni po niej. Przeciwko temu rozwiązaniu zaprotestował Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”. Liderzy „Solidarności”, w tym Alfred Bujara, stwierdzili, że Polacy przyzwyczaili się do wolnych niedziel.

Podczas publicznej debaty, która w tym temacie miała miejsce pod koniec ubiegłego roku, Senat przegłosował projekt ustawy, który zakładał przywrócenie handlu w niedzielę na okres epidemii i 90 dni po niej. Za przedłożeniem projektu nowelizacji ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych. W głosowaniu 43 senatorów z (PiS) było przeciw.

 

Wiarygodność polityków PO równa zeru

Podsumowując, stwierdzić mogę, że wiarygodność polityków Platformy Obywatelskiej w przytoczonych powyżej dwóch, ważnych obszarach polityki społecznej i gospodarczej, równa jest zeru.

A to tylko dwa przykłady z wielu, z których można wyciągnąć wnioski: nie wierzcie Państwo politykom Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Jan Mosiński

 

(tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji)

Kategoria:
Jan08 pieniadze