Bez-kolejkowo zaszczepieni
Z początkiem roku opinię publiczną zbulwersowała kwestia tzw. kampanii promocyjnej dotyczącej szczepień przeciwko COVID-19 organizowanej w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.
Z pierwszych przekazów, które płynęły ze strony władz uczelni wynikało, że zaszczepiono kilka osób, znanych aktorów, którzy zgodnie z umową mieli być twarzami kampanii, a szczepionki pochodzą z nadwyżki, jaką otrzymano z Agencji Rezerw Materiałowych.
Niestety, faktyczny obraz towarzyszący bez-kolejkowym szczepieniom szybko wyszły na jaw między innymi dzięki społeczności akademickiej i części personelu medycznego. Zaczęły pojawiać się nazwiska, coraz więcej, a w gronie tym nie byle kto, bo jak się okazało od byłego sekretarza PZPR (obecnie europosła), poprzez celebrytów, aktorów, biznesmenów, współtwórców jednej z komercyjnych stacji telewizyjnych.
Któż to taki? Pytani tworzą własne listy nazwisk. Jak publikują portale poza kolejką zaszczepili się: Krystyna Janda, Krzysztof Materna, Andrzej Seweryn, Maria Seweryn, Magda Umer, Wiktor Zborowski, Michał Bajor, prezes sieci kawiarni, syn prezesa sieci kawiarni, Leszek Miller wraz z żoną, Edward Miszczak, Anna Cieślak, Mariusz Walter, Radosław Pazura, Olgierd Łukaszewicz, Mariola Bojarska-Ferenc wraz z mężem, Emilia Krakowska, Grzegorz Warchoł, Zbigniew Grycan, Elżbieta Grycan, Irena Eris, Henryk Orfinger, Katarzyna Kieli, były kapitan SB, a później z-ca Komendanta Głównego Policji Roman Kurnik wraz z żoną.
Zawiła narracja rektora WUM
Powracając do wypowiedzi rektora WUM, to przyjął on ciekawą narrację. Otóż prof. Zbigniew Gaciong zmieniał swoją wersję wydarzeń w sprawie „akcji szczepień” od cyt. „WUM nie prowadzi szczepień” do „naszym zadaniem jest ustanowienie rekordu Guinnessa w liczbie osób zaszczepionych”, po ja nie nadzorowałem szczepień.
Do całej sytuacji 3 stycznia br. odniósł się Minister Zdrowia Adam Niedzielski, który zwrócił się do rektora Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego o ustosunkowanie się do informacji o jego obecności podczas szczepień osób ze świata kultury i polityki. Profesor Gaciong, rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, bardzo szybko odpowiedział na pismo ministra, i jak stwierdził Adam Niedzielski, cyt. (…) W tym piśmie jest pośrednie potwierdzenie, że był tam, gdzie były wykonywane szczepienia.
Zdawać by się mogło, że po takiej aferze rektor poda się do dymisji. Wielu polityków twierdziło, że powinien odejść. W rozmowie z dziennikarzami wicemarszałek Sejmu i szef Klubu PiS prof. Ryszard Terlecki powiedział, że rektor WUM prof. Zbigniew Gaciong już dawno powinien podać się do dymisji.
Również minister zdrowia Adam Niedzielski uznał, że rektor WUM powinienem złożyć dymisję, co w jego mniemaniu byłoby dowodem „umiejętności pokazania odwagi cywilnej”.
Co na to rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Zbigniew Gaciong? Jak gdyby nigdy nic, obwieścił, że nie ustąpi z zajmowanego stanowiska, a winą za wszystko obarczył… ministerstwo zdrowia.
Zaszczepieni poza kolejką powinni zostać wolontariuszami
Komentując dla portalu TVPInfo aferę związaną ze szczepieniami celebrytów poza kolejką na warszawskiej uczelni zwróciłem uwagę, że zarówno Miller, jak i tak zwani celebryci, aktorzy, a także były funkcjonariusz SB powinni zostać wolontariuszami. Wpychanie się bez kolejki przed lekarzy, to postawa odrażająca.
Także rektor uczelni, moim zdaniem, nie powinien pełnić funkcji rektora. Bycie rektorem uczelni wyższej, to coś więcej niż tylko zarządzanie jednostką akademicką. Rektor powinien być pewnego rodzaju wzorcem dla społeczności akademickiej. Niestety nie widać tego wzorca w postawie prof. Gacionga. Jego decyzja, że nie ustąpi ze stanowiska, pokazuje, że traktuje trochę tę uczelnię, jak swoje prywatne księstwo. Pan profesor nie chciał stanąć w prawdzie, a to nie tylko moim zdaniem, dyskwalifikuje go z funkcji rektora uczelni.
Ponury obraz
Zakończona przed kilkoma dniami kontrola NFZ odsłania ponury obraz. Przede wszystkim osoby zaszczepione poza kolejnością były zgłaszane jako personel niemedyczny szpitala. Osoby, które w żaden sposób nie są związane ze szpitalem, były zgłaszane na liście, gdzie byli zgłaszani pracownicy niemedyczni Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego – to słowa ministra Niedzielskiego, który dodał, że osoby te były zgłoszone 28 grudnia, czyli na dzień przed oficjalnym rozesłaniem przez Narodowy Fundusz Zdrowia wytycznych, które w tym okresie między świątecznym dopuszczały możliwość szczepienia osób spoza ściśle zdefiniowanego personelu medycznego i niemedycznego zatrudnionego w szpitalu.
Jak podkreślił szef resortu zdrowia, cyt.: „Nie znaleźliśmy żadnego śladu dokumentu, że na WUM miała w ogóle miejsce akcja promocyjna. Wydaje się, że najważniejsze, co się stało, to to, że uczelnia medyczna, która jest odpowiedzialna za kształcenie, ale też za kształtowanie postaw młodych ludzi, młodych lekarzy, stała się miejscem, w którym doszło do tak drastycznego nadużycia władzy” – podsumował Adam Niedzielski.
W tym miejscu pojawia się pytanie: Czy możemy mieć do czynienia z fałszowaniem dokumentacji? Czas pokaże, tym bardziej że Prokuratura Okręgowa w Warszawie sprawdza, czy w trakcie organizacji szczepień na doszło do niedopełnienia obowiązków i działania na szkodę interesu publicznego.
Niejako podsumowaniem mojego felietonu niech będzie wypowiedź szefa resortu zdrowia –„Ponieważ mamy możliwość dopuszczenia do szczepień osób, które są wolontariuszami w szpitalach, myślę, że pewnym odpracowaniem tego niesłusznie przyjętego przywileju bycia zaszczepionym w pierwszej kolejności byłaby praca w charakterze wolontariusza w przychodniach bądź miejscach, w których można pomóc walczyć z COVID-em, bo teraz będziecie już państwo na zachorowanie odporni”.
Jan Mosiński
(Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji)
Jan Mosiński – doktor nauk humanistycznych, działacz związkowy, polityk i samorządowiec; w latach 1990-2015 przewodniczący Zarządu Regionu Wielkopolska Południowa NSZZ „Solidarność”; od 1992 do 2002 r. członek prezydium Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”; poseł na Sejm VIII i IX kadencji z ramienia Prawa i Sprawiedliwości
