Będziemy dbali o naszych członków!
Henryk Grymel zdradza plany kolejowej „Solidarności”
„Wolna Droga”: Henryk Grymel – ustępujący oraz od kilku minut nowo wybrany na następną kadencję przewodniczący Krajowej Sekcji Kolejarzy NSZZ „Solidarność”. Jak podsumowałbyś odchodzącą do historii kadencję i co uważasz za swoje największe osiągnięcie?
Henryk Grymel: Była to bardzo trudna kadencja z uwagi na Covid, o czym mówiłem w sprawozdaniu. Praca związkowa polega na zebraniach z załogami, na bezpośrednim kontakcie z ludźmi. Covid praktycznie na dwa lata nam to zatrzymał i zmuszeni byliśmy przejść na inne formy kontaktów, głównie „on line”, co jednak nie daje takiego efektu jak bezpośrednia rozmowa. Jednym z największych sukcesów było odkupienie przez państwo spółki PKP Energetyka. W roku 2015, pod sam koniec władzy Platforma sprzedała PKP Energetykę luksemburskiemu funduszowi. Gdyby Rosja wówczas wykupiła udziały Energetyki – monopolisty dostarczającego energię do trakcji – mogłaby po prostu wyłączyć nam prąd i kolej by stanęła. Razem z Krzysiem Tchórzewskim oddaliśmy tę sprawę do sądu, przygotowaliśmy wielostronicowy pozew, jednak sąd się tym nie zajął. Było to wbrew prawu polskiemu, które mówi jasno, że elementów infrastruktury nie wolno prywatyzować. To jest największy sukces. Dużym sukcesem jest też odkupienie PNI. To też Platforma sprzedała. Była to największa spółka mogącą remontować infrastrukturę. Tam szły duże pieniądze. Wszystko rozkradziono, sprzedano po to by mogły wejść zachodnie firmy. Następny przykład to koleje linowe. Wszystko zostało wyremontowane, po czym sprzedane. Zasługą tego rządu jest fakt, iż wraca to w polskie ręce, a pracownicy pracują nie u prywaciarza, tylko mają bezpieczną pracę, gdzie obowiązują zakładowe układy zbiorowe i ochrona związkowa.
A jakie największe wyzwania widzisz przed sobą na rozpoczynającą się kadencję?
Po pierwsze – doprowadzenie do finalizacji ponadzakładowego zbiorowego układu pracy. Po dwóch latach rozmów w roku 2019 wynegocjowaliśmy ponadzakładowy układ zbiorowy pracy. Miał być podpisany 25 listopada na święto kolejarzy. Niestety, niektórzy pracodawcy nie zgodzili się, a potem nastała pandemia. Ponadzakładowy układ zbiorowy pracy, to coś takiego jak konstytucja pracownicza. Obowiązuje wszystkich kolejarzy. Regulaminy i porozumienia można wypowiedzieć niemal z dnia na dzień. To jest porozumienie, w którym jakiekolwiek zmiany trzeba wprowadzać protokołami dodatkowymi, czyli za pełną zgodą. To jest dla nas najważniejsze. Druga kwestia to doprowadzenie do końca spraw ze spółką TELKOL. PLK chce ją kupić, PKP chce ją sprzedać – a rozmowy trwają już ponad półtora roku. Jak sądzę problem polega na tym, że zaangażowane są w ten proces dwa ministerstwa. Gdyby było to w ramach jednego – byłoby to dużo prostsze.
„Solidarność” jest dość mocną siłą na kolei, jednak na sali obrad widzę raczej dojrzałych ludzi. Jakie propozycje macie dla młodych?
To jest trudny temat. Problem dotyczy nie tylko kolei. Około trzydzieści procent pracowników należy do związku „Solidarność”. Musimy stworzyć atrakcyjny program dla młodych ludzi. Staramy się jako Komisja Krajowa oferując różnego rodzaju karty flotowe, uprawniające do zniżek w zakupach. Ludzie mówią – owszem, mam jakieś korzyści ze swoich składek związkowych, ale inni nie płacą, a mają to samo, co ja. Chcemy by składka na związek była w części odpisywana, a zniżki wynikające ze wspomnianych kart, choćby na paliwo oraz inne rabaty były realną zachętą. Podwyżki należą się wszystkim, ale to nie znaczy, że wszystkim jednakowe. Skoro „Solidarność” ponosi koszty, choćby na prawników i ekspertów, to chcemy doprowadzić do tego że tylko nasi członkowie będą korzystać z naszej pracy i pracy zatrudnionych przez nas ekspertów.
29 maja w Krajowej Sekcji Kolejarzy w Warszawie organizujemy spotkanie młodych z Europejskiej Federacji Transportowców. Będzie tam obecny dyrektor na Europę Wschodnią. Ściągamy młodych ludzi z różnych środowisk transportowych do trzydziestego piątego roku życia na dwudniowe sympozjum i chcemy ich zachęcić do pracy związkowej. My przecież kiedyś odejdziemy.
Czy młody człowiek wstępujący do związku „Solidarność” ma zapewnioną ochronę swego miejsca pracy?
Oczywiście, to jest nasza główna rola. Powiem brutalnie – jeśli byłaby planowana redukcja zatrudnionych w jakimś zakładzie, to my zrobimy wszystko, aby w tej grupie nie było ani jednego naszego członka. Bo oni po to płacą składki, podobnie jak składkę ubezpieczeniową. Może w tym roku nic z tego nie będziesz miał, ale gdy przyjdzie czas zwolnień, to komisja zakładowa upomni się o ciebie.
Jak wygląda współpraca związków zawodowych z pracodawcami? To są łatwe, czy trudne rozmowy?
Zawsze są trudne. Ludziom się wydaje, że jak teraz PiS jest u władzy, to mamy lepiej. Tak nie jest. Rząd i pracodawca są zawsze anty-pracowniczy, a związek zawsze jest pro-pracowniczy. Pracodawca patrzy na ekonomię, a my na czynnik społeczny.
Jednak to pracodawca płaci pensję szefowi związku. Jak pogodzić te interesy?
Tak jest, tak stanowi prawo. Tu nie ma sprzeczności interesów. Na Zachodzie związki walczą o podwyżki jedynie dla swoich członków. W Polsce jest tak, że jak np. „Solidarność” wywalczy podwyżkę, to ona dotyczy wszystkich, także członków innych związków oraz niezrzeszonych. Dlatego pracodawca partycypuje w kosztach utrzymania związków. Płaci, ale związek jest niezależny. Jeżeli nasze starania dotyczyłyby tylko naszych członków, to nie będziemy niczego chcieli od pracodawcy. Ale reprezentujemy wszystkich pracowników i owoce naszej ciężkiej pracy obejmują wszystkich. Jeśli negocjujemy układ zbiorowy, to dotyczy on wszystkich. Dlaczego członek związku ma ponosić koszty ze swoich składek, a niezrzeszony jedynie z uśmiechem z tego korzystać?
Rozmawiał Krzysztof Wieczorek