Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Rekonstrukcja rządu już za nami. Teraz czas na rekonstrukcję parlamentu?

 

Zapowiadana od wielu miesięcy po cichu, a od tygodni już pełnym głosem rekonstrukcja rządu stała się faktem. Kilka ministerstw zniknęło (to znaczy nie dosłownie: zostały one połączone z innymi), kilku dżentelmenów znów zostało „zwykłymi” posłami.

Polityka, na każdym szczeblu, od sołtysa do premiera, ma pewną niezbadaną dotychczas przez psychologów, socjologów i innych ekspertów cechę. Nie wiem nawet, jak ją ująć zgrabnie w słowa, bo specjalnie dla Państwa przecieram właśnie nowe szlaki w naukach za przeproszeniem humanistycznych.

Tą cechą odróżniającą bycie politykiem od innych zawodów, jest kompletnie irracjonalne przekonanie o końcu świata rozciągniętym w nieskończoność. Brzmi skomplikowanie?

Już tłumaczę na przykładzie. W roku 2015 do Sejmu dostał się cudem – nie w drodze wyjątku, bo takich cudaków było ponad czterdziestu! – Andruszkiewicz Adam. Podlaski „faflun”, jak go nazywają pieszczotliwie przyjaciele faktyczni i bezobjawowi. Andruszkiewicz dostał się do parlamentu z listy Kukiz’15, bo wtedy praktycznie wszystkie „jedynki” z poparciem znanego śpiewaka dostawały się do sejmu.

Podlaski poseł szybko poczuł, że chlebek jest jednak posmarowany nie z tej strony, niż mu się wydawało. Poszedł do kolegów z Prawa i Sprawiedliwości na skargę i po prośbie. Też chciał dostawać więcej dżemiku, a nie same suchary! Jako że miał – i wciąż ma! – ogromną liczbę fanów w Internecie, znaczy się: jest fachowcem od Internetu – został wiceministrem cyfryzacji.

Reelekcję otrzymał już z listy PiS. Nic strasznego, takie transfery były, są i będą. To normalne w świecie polityki, zwłaszcza w kontekście ludzi młodych i organizacji jednosezonowych. Problem w tym, że Adaś był przekonany, że tak już będzie zawsze i na zawsze. Rozszerzył swoją aktywność na osobiste biuro pośrednictwa pracy, na czym skorzystała – na chwilę tylko, bo sprawę wyciągnęły na jaw paskudne media – jego żona.

Buta, bezczelność i pycha kroczą przed upadkiem. A w przypadku Adasia nastąpi on prędzej niż później. Choć ze znaczkiem największej polskiej partii może to potrwać dużo dłużej niż w innych ugrupowaniach. Na razie przestał być wiceministrem, ale wciąż jest sekretarzem stanu…

Dlaczego o tym opowiadam? Bo chciałbym pokazać różnice klas między mężami stanu a pchłami, które wskoczyły na psa i krzyczą głośno „biegniemy!”. Jaka jest różnica między mówiącą o umiarze i samoograniczaniu władzy Beatą Szydło, mieszkającym „od zawsze” w skromnym domku na warszawskim Żoliborzu prezesie Kaczyńskim, czy rezygnującym z niewyobrażalnych dla przeciętnego Polaka zarobków na szczytach bankowej elity Mateuszu Morawieckim, a – tym razem odpuśćmy jakiekolwiek przymiotniki – Bartłomiejem Misiewiczem i Adamem Andruszkiewiczem?

Wewnątrz każdej partii, która chce mieć Boga, Honor i Ojczyznę na sztandarach, powinien każdego dnia toczyć się bój o to, która frakcja przeważy. O ile wcześniej, w rządzie PO/PSL przeważała frakcja Nowaków i Tusków, to jak na razie dominuje frakcja propolska. Pytanie, czy mogłaby dominować jeszcze bardziej?

Oczywiście odłóżmy na półkę mrzonki i przyjmijmy, że do polityki generalnie ciągnie wyjątkowy element społeczny. Nie ma i nie będzie żadnego ugrupowania złożonego z samych mężów stanu. Czas jest szczególny. Dramatyczna sytuacja w ochronie zdrowia, nie mniej rozpaczliwe doniesienia z ministerstwa finansów. Nikomu dzisiaj nie zależy na przyspieszonych wyborach.

Ale! Przecież rekonstrukcja parlamentu może nastąpić w inny sposób. Po spacyfikowaniu koalicjantów i odesłaniu „Adasiów” na oślą ławkę, po uporządkowaniu własnych szeregów, prezes może wreszcie pomyśleć o rekonstrukcji. Tej parlamentarnej.

W każdym ugrupowaniu są posłowie i senatorowie, którzy mają biało-czerwone serca i używane sumienia. O ile w Sejmie chodziłoby o wzmocnienie delikatnej, ale jednak pewnej większości, to w Senacie bój idzie o wszystko. Jeśli mnie intuicja nie myli, to właśnie tam odbędzie się lada moment decydująca bitwa polityczna tej kadencji.

I znowu: trudno mi sobie wyobrazić inny rezultat niż kolejne zwycięstwo prezesa.

Marian Rajewski

Kategoria:
Marian21 Wikipedia