Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-literatura

Prosto z półki

Jarosław Mikołajewski, Paweł Smoleński

„Czerwony śnieg na Etnie”

Wydawnictwo Czarne 2021

Książka – lektura obowiązkowo uzupełniająca dla tych, którzy pragną nie tyle może dokładnie zwiedzić Sycylię (tu przydatne będą rozmaite bedekery), ile poczuć, co znaczy na Sycylii prawdziwie być, Sycylię prawdziwie poczuć z pomocą literatury, mitów, historii, ale i wrażliwości. Tom jest swego rodzaju hybrydą gatunkową, ma też dwóch autorów, a choć zaprzyjaźnieni i odbywający podróż wspólnie, oglądają jednak wyspę odmiennie. Jarosław Mikołajewski, poeta, tłumacz, reportażysta – rozmawiając z pisarzami (w tym słynnym Andreą Camillerim, autorem popularnych także w Polsce kryminałów z akcją osadzoną w małym sycylijskim miasteczku), poetami, ale i odwołując się do historii dostrzega czułym okiem detale, które często umykają podróżnikom. Paweł Smoleński, reporter, autor książek m.in. o Izraelu – w spotkaniach i rozmowach z Sycylijczykami, w odwołaniu do sytuacji społeczno-politycznej szuka klucza do opisania tamtejszej rzeczywistości. Każdy z rozdziałów został podpisany imieniem autora i mimo że w zdecydowanej większości ton książce nadają teksty i eseje Jarosława Mikołajewskiego, sycylijskiego bywalca, Paweł Smoleński (który odwiedza wyspę po raz pierwszy) także ma swój unikalny głos i pozostaje współautorem kilku rozdziałów. „Czerwony śnieg na Etnie” to intrygujący tom, choć nieoczywisty, złożony z tekstów starszych, już publikowanych i tych najnowszych, wielotematyczny, wielowątkowy. Będzie ciekawym uzupełnieniem dla przewodnika, w którym o śmierci przypływających na przepełnionych statkach, tratwach, pontonach uchodźców właściwie się nie wspomina. Z obawy, że turystów oczekujących pięknych widoków i imponujących zabytków, przepłoszy wizja dramatu rozgrywającego się u wybrzeży Włoch. To też książka będąca zachwytem nad sycylijską poezją, przenikliwością wyspiarskiej prozy, mądrością ludzi i ich problemami. Do głębszej refleksji podczas podróży albo w domowym zaciszu, jak kto woli.

 

Alex Kerr

„Inne Kioto”

Wydawnictwo Karakter 2021

Niewielu obcych pisarzy kocha Japonię tak mądrze i wytrwale, z tak wielkim szacunkiem jak Amerykanin Alex Kerr, który przybył do Kraju Kwitnącej Wiśni jako dwunastolatek ze swoimi rodzicami. „Kiedy się coś kocha, chciałoby się przekazać tę miłość innym” – deklarował w swojej słynnej książce „Japonia utracona”, którą napisał w języku japońskim (został zresztą laureatem, jako pierwszy nie-Japończyk, nagrody Shincho Gakugei). A miłość do Nipponu zaowocowała nie tylko wspomnianym tomem (w Polsce ukazał się także nakładem krakowskiego Karakteru), ale i późniejszym. „Inne Kioto” napisane we współpracy z Kathy Arlyn Sokol to tylko pozornie książka o japońskiej architekturze, bo w budowaniu, konstruowaniu, przestrzeganiu konkretnych zasad Kerr widzi swoisty porządek i sposób czytania wielowiekowej kultury. Dla pisarza to wyjątkowo ważny aspekt, sam działa w organizacji non profit ocalając stare domy m.in. jego własny w dolinie Iya (próbuje też przyciągnąć ludzi, aby znowu zamieszkali w pustoszejącym regionie) oraz domy w Kioto. Nową książką nie powstydziłby się zarówno rasowy architekt, historyk architektury, a tym bardziej pisarz, bo to pieczołowicie przygotowana i diabelnie dobrze napisana (także dla laików) analiza tego, co jest kwintesencją Japonii. Autor sam od lat 70. mieszka w Kameoce nieopodal Kioto, a wielkim miastem zafascynował go niegdyś kolekcjoner David Kidd. Ale Kioto zaczął postrzegać inaczej dopiero z biegiem czasu. Zszedł z utartych turystycznych i popularnych szlaków, otwierał oczy kierując wzrok nie na oczywiste, ale ukryte, albo to, czego nie uważamy za kluczowe, jak choćby dachy. „Nagle znajome miejsce wyglądało jakoś inaczej”. To był punkt wyjścia dla tej niezwykłej książki, w której opowieść o bramach w Kioto otwiera kolejną opowieść o murach, podłogach, czy matach tatami. A czytelnik podąża za autorem poznając kraj niuansów, jakich nigdy by pewnie nie odkrył.

 

Pod redakcją Beaty Szady

„Dziobak literatury. Reportaże latynoamerykańskie”

Wydawnictwo Dowody na Istnienie 2021

Jeśli tytuł wydaje nam się odrobinę ekscentryczny, to dokładnie taki dla hiszpańskojęzycznego świata jest reportaż, który nazywają dziobakiem literatury przyrównując do słynnego stekowca, który jest ssakiem, ale składa jaja, jest kombinacją cech wyglądu wielu zwierząt, a jednocześnie czymś osobnym. Beata Szady, dziennikarka i akademicka wykładowczyni postanowiła w pierwszym na polskim rynku zbiorze latynoamerykańskich reportaży przybliżyć polskim czytelnikom teksty najbardziej znanych autorów tego gatunku z Brazylii, Boliwii, Chile, Kolumbii, Meksyku, Peru, czy Wenezueli, ale kluczem przy wyborze autorskim nie była tematyka, a gatunek. Szady zaczerpnęła myśl przewodnią z jednego z czasopism reporterskich – „skupiać się na pozytywach, łamać schematy, wprowadzać świeżość, intrygować, operować banałem, który prowadzi do głębi” – wylicza redaktorka tomu. Ów banał jest intrygujący, ale kto wie, czy nie najważniejszy. Reportaże, choć wyselekcjonowane bynajmniej nie ze względu na atrakcyjny temat i tak zachwycą atrakcyjnością tematu właśnie, bo jak inaczej określić utwór o mężczyznach z Urugwaju, którzy mają na imię Hitler, obowiązkowym błaźnie towarzyszącym kolumbijskim żałobnikom na pogrzebie, krześle, które jest w Boliwii wystawiane na widok publiczny, a znane z tego, że przed śmiercią spędził na nim sam Che Guevara,czy o dentyście Gabriela Garcii Marqueza, którego dziecko ma noblistę za ojca chrzestnego. Ten zbiór jest jak lektura najbardziej barwnych powieści Marqueza, w których nie istnieje słowo „dziwny”, bo to dziwne dziwnie dobrze definiuje rzeczywistość.

MAT

ksi01