Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Oswajanie śmierci

 

„Jest uśmiech co się nawet na cmentarzu kryje” napisał w jednym z wierszy śp. ks. Jan Twardowski. Kontynuował tę myśl, pisząc w tym samym utworze „tylko śmierć umie ludzi przybliżyć do ludzi (…), każdy świętej pamięci umiera więc żyje.”

Skoro umiera, ale nadal żyje, to dlaczego większość ludzi tak bardzo boi się śmierci? Dlaczego wielu tak zaciekle się przed nią broni i tak bardzo chce zostać wśród żywych nawet wtedy, gdy już instynktownie wyczuwa, że ta nadejdzie nieuchronnie?

Żyjemy w świecie, w którym nieustannie ktoś nas czymś w mediach straszy, w tym także straszy nas śmiercią. Strach jest czymś naturalnym, lecz wyniszczającym, a gdy się modlimy, boimy się mniej. Modlitwa pozwala oswoić strach. I nieistotne jest to, czy modlisz się w kościele, czy w domu i jakich do tego używasz słów. Ważne jest to, że swój strach powierzasz Istocie od ciebie większej i mądrzejszej.

„Człowiek dobrze wychowany chętnie żyje i chętnie umiera”, pisał ks. Twardowski w swoim „Elementarzu”.

Czy znamy kogoś, o kim moglibyśmy powiedzieć, że chętnie umierał?

Śmierć, to droga bez powrotu. To podróż w jednym kierunku – do Boga. Gdybyśmy zamiast płakać nad grobem zmarłego pomyśleli, że ten człowiek jest już po tej dobrej, spokojnej stronie, bez wątpienia przestalibyśmy ronić łzy, a raczej skupilibyśmy się na wspominaniu wspólnie spędzonych chwil, na przywoływaniu tych wszystkich dobrych momentów, które mogliśmy z nim spędzić. Gdybyśmy prawdziwie wierzyli, wszystko, w tym śmierć, zawierzalibyśmy Bogu.

Zastanawiać się nad tym, co będzie potem, po śmierci, to próbować zgłębić niezgłębione. Nie musisz na siłę próbować zrozumieć tego, czego nie ujawnił i nie dopowiedział Bóg. Powinieneś raczej starać się zaufać, że jesteś częścią Jego planu i nawet jeśli tym planem jest śmierć, to musisz z pokorą się temu poddać. Ilu z nas tak potrafi?

Ludziom, którzy w istnienie Boga nie wierzą, musi być często bardzo ciężko na sercu, bo ich życie pod wieloma względami jest puste. Natura nie znosi próżni, więc powstała w wyniku odrzucenia Boga pustka musi zostać czymś zapełniona.

Większość ludzi podświadomie chce do kogoś należeć. W to puste miejsce często pojawiają się ludzie, wynoszeni do rangi bogów, którymi nie są. Bożek ludzki jest przemijający, a „puste miejsce po Bogu”, jak mówił ks. Twardowski, „może wypełnić tylko sam Bóg.”

Bóg jest bytem doskonałym, „nie może się stawać, nie jest procesem, nie ma możliwości rozwoju – już się stał. Jest absolutem”, pisze Osho, hinduski nauczyciel i mistrz duchowy, którego teorie czasem uważane są za kontrowersyjne. Kto bliżej zapozna się z głoszonymi przez Osho naukami, szybko zrozumie, że w słowach mistrza kryje się wiele prawdy, także tej na temat życia i śmierci.

Zbyt często postrzegamy śmierć jako coś, co przychodzi spoza nas.

„Gdyby śmierć była wobec ciebie czymś zewnętrznym, można byłoby jej uniknąć, ale jest w środku. Nosisz ją od chwili, w której się urodziłeś. Zaczynasz umierać w tym samym momencie, w którym zaczynasz oddychać”, głosi Osho.

Jednak większość ludzi postrzega śmierć jako wroga, jako zło i stąd wynika błędna postawa buntu wobec śmierci, cała ta walka i szamotanina, to swoiste przepychanie się ze śmiercią, które skutkuje permanentnym niepokojem i lękiem. Najwięcej bólu wynika z buntowania się przeciwko rzeczom nieuniknionym lub takim, których zmienić się nie da. Najtrudniej przychodzi nam akceptowanie tego, czego nie rozumiemy. Jednak to właśnie akceptacja jest kluczem do lepszego życia i lepszej śmierci też.

Przyjęło się mówić, że pewne jest tylko jedno: to, że wszyscy umrzemy. Każde życie nieuchronnie prowadzi ku śmierci. Skończy się życie biednych i bogatych, skończy życie udane i przegrane, życie mądrych i ignorantów, grzeszników i świętych. Cały paradoks polega na tym, że dopiero w momencie zaakceptowania i zrozumienia faktu, że śmierć nie jest przeciwieństwem życia, a jego immanentną częścią, można zacząć uważać śmierć za takiego samego przyjaciela, jakim jest życie. Jeśli śmierć traktujesz jak wroga, to i życie jest twoim wrogiem, ponieważ to ono wiedzie ciebie ku śmierci.

Osho twierdzi, że „ludzie, którzy zbyt mocno boją się śmierci, nigdy nie zakochują się w ludziach (…), tylko w rzeczach, które nigdy nie umierają, bo nigdy nie żyły.”

Jeśli utożsamiasz się z czymś, co jest czasowe i chwilowe, potęguje to twój wewnętrzny lęk.

Trudno jest przekonać człowieka do tego, żeby przestał się bać, a zwłaszcza do tego, by nie bał się śmierci. Jednak jeśli zrozumiemy, że nie o wszystkim decyduje sam człowiek, a każdemu coś jest pisane, to łatwiej nam będzie pogodzić się ze śmiercią bliskich i własną.

Warto na koniec wspomnieć, że nasz lęk nie tyle ma związek ze śmiercią jako taką, ale z upływającym czasem. Człowiek, który koncentruje się na życiu tu i teraz, czyli potrafi żyć, nie nosi w sobie tak dużego lęku, bo w chwili śmierci ma poczucie dobrze przeżytego życia.

Pamiętajmy, że „wszystkie groby rozwalają się w proch i nic z nich nie pozostaje, bo duch nie może się pomieścić w żadnym grobie.” Bo to właśnie duch nadal trwa, gdy ciała dawno już nie ma…

Anna Derewienko

 

(Od autorki: Tekst napisany w oparciu o „Elementarz księdza Twardowskiego dla najmłodszego, średniaka i starszego” oraz „Sztukę życia i umierania” Osho)

Kategoria:
Anna22