Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Orkiestra z promilami

Orkiestra z promilami

 

Polska się ruszyła. Jedną ulicą chodzą księża po kolędzie, drugą dzieciaki z puszkami oklejonymi serduszkami. Kompletnie nie potrafię zrozumieć, dlaczego tak często obie te frakcje obywatelskiego poruszenia traktują się jak konkurencja.

Wiadomo, że jest mnóstwo osób, które włożą chętniej swoje parę groszy do puszki, niż do koperty, ale i wiele takich, które zrobią odwrotnie. W czym problem?

Moim zdaniem w tym, jak głośno słychać wypinane do orderów piersi i pagony. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że ksiądz chodzi po kolędzie i rozmawia z wiernymi w ich własnych domach. Nie dziwi nas to. Wyobrażacie sobie Państwo, że jakakolwiek inna instytucja poddaje się w ten sposób weryfikacji? Powiedzmy urzędnicy miejscy albo pracownicy skarbówki, albo właściciele sklepów spożywczych? Raz do roku wychodzą ze swoich stref komfortu, wyłączają fejsbuka i idą do ludzi porozmawiać, zapytać w ich domach, co ich boli, co by chcieli zmienić, jak im można pomóc.

Widzicie to? Ja też nie. A księża mimo trwającej już kilkadziesiąt lat nagonki, kończącej się nierzadko tragicznymi wydarzeniami, idą do ludzi. Można im zamknąć przed nosem drzwi, powiedzieć parę przykrych słów o kondycji współczesnego kościoła. Ale można też zaparzyć herbatę i w skupieniu podzielić się własnym doświadczeniem, poprosić o radę, zwyczajnie wypłakać swój dramat i mieć nadzieję, nawet jeśli nie na cud i pomoc, to przynajmniej na wspólną modlitwę.

Przyzwyczailiśmy się do tego, że ksiądz po kolędzie pojawia się w sferze publicznej, w mediach wyłącznie jako element do obśmiania i dywagacji na temat zawartości koperty. A oni nie zważając na nic, wciąż to robią. Wciąż rozmawiają. Wysłuchują. Modlą się. Cisi bohaterowie.

Cisza nie jest za to domeną Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy pana Jerzego (zwanego Jurkiem) Owsiaka. To ewenement. Nie z tych powodów, o których trąbi bez przerwy duża część mediów i samych działaczy WOŚP prężących piersi do orderów zbawców polskiej służby zdrowia. To ewenement wizerunkowy.

Jakim cudem udało się przekonać miliony Polaków, że bez akcji pana Owsiaka polscy pacjenci umieraliby na siennikach ze słomy, a jedyną procedurą medyczną byłoby upuszczanie krwi? Pomijam już, że to obraża naszych lekarzy, ale to przede wszystkim gwałci elementarną matematykę.

Podejrzewam, skąd to się bierze. Jesteśmy w miarę zdolni wyobrazić sobie tysiąc złotych, prawda? No dobra, dziesięć tysięcy złotych też umiemy. Ale mniej więcej, ile miejsca na stole zajmie sto tysięcy? A milion? A miliard? Nie wiem gdzie jest granica, ale chyba w okolicach rocznych zarobków. Wszystko powyżej to abstrakcja, gdzie miliony z miliardami mieszają się niczym rum z kolą.

WOŚP zbiera rocznie ponad sto milionów. Niech w tym roku zbierze dwieście. Dwieście milionów złotych. Niewyobrażalne, prawda? Góra pieniędzy. Tyle tylko, że miłościwie nam panujący Janosik, w tym roku na ochronę zdrowia wyda 97 miliardów. Jeszcze Państwo nadążacie nad liczeniem zer? Dla porównania, na same leki dla seniorów wydamy w tym roku 830 milionów. Cztery albo i pięć razy tyle, ile dzieciaki zbiorą do puszek z serduszkami. W wydatkach na ochronę zdrowia akcja pana Owsiaka, to promil. Statystycznie nieistotna kwota.

Tak bardzo, jak mnie drażni ten cały szum wokół akcji Orkiestry, to rozpalanie emocji, to ideologizowanie całego przedsięwzięcia, tak bardzo mnie wzrusza, że w ogóle ktoś chce jeszcze coś robić bezinteresownie. Mam oczywiście na myśli dzieciaki biegające z puszkami, a nie polityków i celebrytów próbujących ogrzać się przy medialnej histerii.

WOŚP zbiera pieniądze na dobre cele, sprzęt do ratowania życia, chwała im. Logika jest bezlitosna. Albo ten sprzęt nie jest potrzebny i robią to bez sensu naciągając ludzi, albo jest potrzebny i skoro go nie ma, to państwo nas naciągnęło. Tertium non datur.

A każdy z nas miewa chwile, kiedy potrzebuje cichej, szczerej rozmowy z kimś, kto po prostu, niczego nie oczekując zapuka do drzwi i zapyta, czy zaprosimy go do środka. I nie będzie ważne, czy wcześniej wrzuciliśmy do puszki parę złotych. Ważne będzie tylko to, co powiemy, co usłyszymy, co wymodlimy.

Marian Rajewski

Kategoria:
Marian02 allegro