Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

Lekarstwo w zasięgu ręki

Lekarstwo w zasięgu ręki

 

Kiedy piszę tej felieton, oficjalnie koronawirus w Polsce zabrał ze sobą na tamten świat dziesięć osób. Nawet gdyby była to tylko jedna, to i tak byłoby o jedną za dużo. Spróbujmy jednak spojrzeć na to z nieco innej strony, wciąż z ogromnym szacunkiem dla ludzkiego życia, które być może zostało przedwcześnie przerwane. Być może niedługo – kiedy ten numer „Wolnej Drogi” trafi do Czytelników – będziemy mieli w Polsce drugie Włochy. 20 marca zmarło tam ponad 600 osób, u których zdiagnozowano koronawirusa.

Setki zgonów dziennie – to robi makabrycznie potężne wrażenie. Nie często media zajmują się statystykami medycznymi, wydaje mi się, że to pierwszy raz, kiedy takie sprawy trafiają na okładki gazet i do głównych wydań wiadomości. Szkoda tylko, że tak bardzo wybiórczo.

Koronawirus pociąga za sobą głównie osoby starsze, choć nie tylko one kładą swoje życia na szali. Przede wszystkim jednak to seniorzy umierają. W statystykach z pierwszych stron gazet widzimy te właśnie osoby oznaczone jako zarażone koronawirusem. Gdzieś dalej, drobniejszym drukiem możemy przeczytać, że wirusowi towarzyszyły inne, czasem chroniczne i bardzo ciężkie choroby. Przyczyny zgonu, pod względem formalnym, są różne. Bardzo różne. Łączą je tak naprawdę tylko dwie sprawy: data zgonu i koronawirus.

W Polsce mamy do czynienia z czymś bardzo niepokojącym, co nie zwróciło na siebie uwagi mediów. Od pewnego czasu każdego roku umiera najwięcej Polaków od czasu II wojny światowej. Umierają wszyscy, oczywiście najwięcej osób w wieku powyżej 65 lat. Kogo dotknęła ta informacja? Pewnie nikogo.

Inaczej jest, jeśli spojrzymy na liczby. W roku 2017 – 825 osób powyżej 65 roku życia. Rok później – 859 osób. Dziennie. DZIENNIE.

Mamy do czynienia z czymś naprawdę wyjątkowym. Wymieramy od kilku lat. Masowo. Umieramy na choroby układu krążenia, nowotwory. Kilkanaście osób dziennie samodzielnie, skutecznie odbiera sobie życie. Dzisiaj, kiedy czytasz ten felieton, do wieczora odbierze sobie życie jeszcze co najmniej kilka osób, a kilkaset umrze w szpitalach.

Część z nich będzie miała koronawirusa. Zdecydowana większość nie. Wszystkie przykryje ta sama ziemia.

Nie twierdzę, że koronawirus nie ma wpływu na nasze zdrowie i życie. Ma, ogromny. Tak negatywny, jak i pozytywny.

Negatywny jest oczywisty: dla osób starszych, o słabej odporności, chorujących przewlekle, koronawirus może być wyrokiem śmierci. Nie musi, ale może. I zbyt często jest.

Zwróćmy jednak uwagę na pozytywny aspekt tego, że wreszcie choroba i śmierć przebiły się na pierwsze strony gazet. Ludzie zaczęli bardziej dbać o higienę (pamiętacie Państwo reklamę Światowej Organizacji Zdrowia mówiącej o tym, że mycie rąk uratowało więcej istnień ludzkich niż szczepionki?). Może zaczną dbać także o budowanie własnej odporności, to nie jest przecież trudne, robiliśmy to od wieków!

Mamy wokół siebie mnóstwo broni przeciwko nie tylko koronawirusowi, ale i przeciwko wszystkim innym zagrożeniom naszego zdrowia. To oczywiście ruch, świeże powietrze, sen i jedzenie. Naprawdę to, co jemy może nam pomóc. Nasi dziadkowie znali doskonale ten mechanizm. Dlatego jedli dużo kiszonek, czosnek, cebulę, stosowali zioła. To najtańsza i jak się wydaje najskuteczniejsza broń przeciwko koronawirusowi.

Dlaczego nie dowiemy się o tym z mediów?

No właśnie. Tutaj powinien się zacząć wykład, ale z racji tego, że muszę się zmieścić w czterech tysiącach znaków tylko zasygnalizuję tematy do przemyśleń.

 

Dzisiejsza polska medycyna przegapiła pewien ważny moment. U nas wciąż króluje farmakoterapia (co sprawia, że jesteśmy wśród liderów konsumpcji lekarstw już nie tylko w Europie, ale także na całym świecie), króluje bezgraniczne zaufanie w technologię, sprzęt, procedury, wyceny, schematy. Światowa Organizacja Zdrowia dawno temu postawiła na tak zwaną medycynę stylu życia. Od lat głośno mówi o tym, że nie ma czegoś takiego jak medycyna alternatywna, medycyna ludowa. Jest medycyna. Po prostu. I zdrowy obiad, długi spacer po lesie, głęboki sen mogą być skuteczniejsze niż najdroższe lekarstwo. Problem w tym, że tego nie da się sprzedać z zyskiem.

Paweł Skutecki

Kategoria:
Skuter07 poradnikzdrowie