Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

kultura-muzyka

Kolej na muzykę: „Cień wielkiej góry live” – Budka Suflera (2014)

„Cień wielkiej góry live” – Budka Suflera (2014)

 

Nieco ponad miesiąc temu, na stronie internetowej Budki Suflera, pojawiła się smutna informacja: „Dnia 6 lutego, koło północy, po przegranej walce z nowotworem, odszedł Romuald Lipko, jeden z najwybitniejszych kompozytorów polskiej muzyki rozrywkowej końca XX i początku XXI wieku, współtwórca i kreator zespołu Budka Suflera, autor wielu wielkich polskich przebojów. Z ogromnym żalem i smutkiem zawiadamiają Rodzina i przyjaciele z zespołu Budka Suflera”.

„Budkę” znają niemal wszyscy, jeśli nie w rockowym wcieleniu, to z pewnością w tym nieco lżejszym, popowym. Niewielu jednak wie, że za oba odpowiadał przede wszystkim właśnie Romuald Lipko, główny kompozytor, a przy tym kolega ze szkolnej ławy Krzysztofa Cugowskiego.

To właśnie on jest autorem, bądź współautorem niemal wszystkich najbardziej znanych hitów zespołu. Dość tu wspomnieć choćby sztandarowy „Jest taki samotny dom” i „Cień wielkiej góry”z pierwszej płyty, niezapomniany „Jolka, Jolka pamiętasz”, (który jednak nie należy do moich faworytów) „Takie tango”, „Cisza”, czy „Bal wszystkich świętych”.

Lipko pisał także piosenki dla Izabeli Trojanowskiej i Urszuli oraz wielu znanych gwiazd polskiej estrady, jak choćby Anny Jantar, Ireny Jarockiej, Zdzisławy Sośnickiej, Ireny Santor, Maryli Rodowicz, a nawet Eleni. Tu warto wskazać płytę „Przeboje Romualda Lipko”, wydaną w 2005 roku, która obrazuje przekrój jego dokonań, czasem w dość zaskakującychinterpretacjach.

Niewątpliwie jego odejście jest wielką stratą, nie tylko dla zespołu i jego fanów, ale także dla nas wszystkich, bowiem każdemu z nas jego utwory obecne przez ponad cztery dekady w jakiś sposób zapadły w pamięć, przywodząc na pamięć znaczące momenty życia.

Nie ukrywam, że najbliższa jest mi pierwsza płyta zespołu, wydana w 1975 roku, o której pisałem w tym miejscu dwa lata temu. Był to niewątpliwie wyjątkowy debiut lubelskiego zespołu, który okazał ważnym epizodem w dziejach rozwoju polskiego rocka i momentalnie okazał się przepustką do ogólnopolskiej popularności. Nic dziwnego, że Budka Suflera,świętując czterdziestolecie swej działalności postanowiła w 2014 roku przypomnieć ów materiał na żywo, podczas Przystanku Woodstock.

Dla wielu młodszych fanów takie wcielenie zespołu było z pewnością sporym zaskoczeniem, jednak przyjęte zostało entuzjastycznie, zaś sama album z zapisem tego koncertustał się znaczącą pozycją w dorobku zespołu.Nie bez znaczenia okazał sięświetnie zrealizowany dźwięk (pamiętajmy, że jest to rejestracja na żywo), lecz także strona wizyjna, jako że wydawnictwo prócz dwóch płyt CD, zawiera również dwa krążki DVD, dokumentujące występ zespołu przed ponad półmilionową publicznością.

To bodaj najlepiej zarejestrowany koncert polskiej grupy, jaki do tej pory dane było mi oglądać. Realizatorom udało się także uchwycić magię festiwalu, co niewątpliwie podnosi wartość całego wydawnictwa. Muzycy zaprezentowali się w doskonałej formie, przypominając takie nagrania, jak choćby „Sen o dolinie”, „Memu miastu na do widzenia”, „Cień wielkiej góry”, a także blisko dwudziestominutową wersję suity „Szalony koń”. Ta ostatnia kompozycja to prawdziwe progresywne opus magnum grupy, przypominające lata siedemdziesiąte i udział Czesława Niemena w nagraniu studyjnej wersji, która wypełniła drugą stronę debiutanckiego albumu zespołu.

Na scenie pojawili się także goście – synowie Krzysztofa Cugowskiego – Piotr i Wojciech, którzy wspólnie z Mieczysławem Jureckim nadali utworom prawdziwy hardrockowy pazur.Należy wyróżnić także „Pieśńniepokorną” oraz świetną grę Tomasza Zeliszewskiego na perkusji, obecnego w zespole od samego początku, poprzez wszystkie jego mutacje.

Warto zwrócić uwagę na kompozycję „Samotny nocą”, z niezastąpionym wokalem Krzysztofa Cugowskiego i pamiętnym pytaniem „czy tam jest jeszcze cisza jezior, czy tam jest jeszcze ptaków śpiew”.

Bodaj najbardziej wyczekiwanym przeze mnie utworem była pieśń „Jest taki samotny dom”, poprzedzona organowym intro. Dalej, po monumentalnym wejściu ściany gitar, pojawiają się pierwsze wersy tekstu, zaśpiewane przez Wojtka Cugowskiego, do którego po chwili dołącza Krzysztof Cugowski. Szkoda, że w połowie wykonania napięcie spadło, a wokalista skupił się na prezentacji składu zespołu. Mimo to chórek cały czas podtrzymuje melodię, delikatnie nucąc„A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój…” Po chwili na szczęście wraca główny temat i następuje efektowne zakończenie.

Na scenie oczywiście nie mogło zabraknąć Felicjana Andrzejczaka i przeboju „Jolka, Jolka pamiętasz”, zaśpiewanego z udziałem półmilionowej publiczności. Takie koncerty nie zdarzają się zbyt często. I taki właśnie obraz Budki Suflera, z przedwcześnie zmarłym Romualdem Lipko przy klawiszach, chciałbym zapamiętać. A płytę trzeba po prostu mieć.

Krzysztof Wieczorek

muza06