Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Aktualności

Grześkowiak: W Pesie mówimy, że problemy już były

Z Maciejem Grześkowiakiem, Dyrektorem do spraw Projektów Strategicznych i Komunikacji firmy Pesa Bydgoszcz SA, rozmawiał Paweł Skutecki.

– Lokomotywa wodorowa Pesy była wydarzeniem targów TRAKO. Jak Pan ocenia zainteresowanie branży i mediów? 

– Wiedzieliśmy, że jest ogromne zainteresowanie. Lokomotywa przyjechała tutaj zapakowana tak, że nikt jej nie widział. Przed show przykrywaliśmy ją materiałem tak, że nikt nie był w stanie zobaczyć nawet rąbka tej lokomotywy. Jurorzy, którzy przyznali jej nagrodę Jaworskiego, oglądali ją chodząc pod kotarą. Koledzy z Pesy, którzy byli na wszystkich targach TRAKO,  mówią, że takiego tłumu na żadnej premierze jeszcze nie było. Tym większa dla nas radość. To pokazuje, jak duże jest w ogóle zainteresowanie wodorem i tego typu napędami na kolei. Rzeczywiście myślę, że tytuły prasowe „Kolejowa premiera roku w Polsce” – co może brzmi nieskromnie – nie są pozbawione przesłanek, że są prawdziwe. 

– Weszliśmy do światowej ekstraligi, tak? 

– Jeżeli chodzi o lokomotywy – tak. Jeśli chodzi o napędy wodorowe wykorzystywane w pojazdach szynowych, to kilka firm zagranicznych już to robi. W Polsce jesteśmy pierwsi. Jesteśmy blisko najlepszych, którzy mają już pojazdy pasażerskie. My też je chcemy mieć. Ta lokomotywa jest dla nas pierwszym krokiem. Uczymy się na niej napędów wodorowych. Docelowo chcemy zbudować do roku 2025 pojazd pasażerski, który ma wejść na przełomie lat 25/26 do eksploatacji. 

– Ta lokomotywa będzie służyła na bocznicy kolejowej Orlenu? 

– Tak, przejdzie ona pierwsze testy eksploatacyjne w rafinerii w Płocku. Żeby było radośniej, to mamy już kilka zapytań od innych operatorów intermodalnych, nawet od portów i być może w najbliższym czasie pojawi się tych lokomotyw znacznie więcej. Tutaj, na targach, rozmawialiśmy także z klientami z Niemiec, z Czech, którzy pytają, chcą i składają bardzo konkretne zapytania, kiedy możemy dostarczyć ten pojazd z homologacją na te kraje. Więc zainteresowanie rzeczywiście jest. 

– W ciągu 24 godzin od premiery trudno się spodziewać pierwszych zamówień, ale…

– Powiem tak: wieść o tej lokomotywie rozeszła się trochę wcześniej. Z niektórymi klientami rozmawialiśmy już wcześniej, inni sygnalizowali zainteresowanie. Z wszystkimi spotkaliśmy się tutaj i wielu z nich potwierdza: tak, chcemy ją mieć. Co ważne w wielu przypadkach są to przewoźnicy prywatni, więc odpada kwestia przetargów. Ktoś przychodzi i mówi: tak, chcę ją kupić. Utwierdza nas to w przekonaniu, że to była dobra decyzja i dobry kierunek. 

– Napęd wodorowy przechodzi z science fiction na tory? 

– Tak, ale powiem więcej. Jeszcze niedawno słyszałem, że wodór to jest jakaś kompletnie odległa perspektywa. Rozmawiałem ostatnio z przedstawicielami Toyoty, z którą też współpracujemy i jeśli chodzi o samochody napędzane wodorem nam się wydaje, że to też jest coś bardzo odległego. Tymczasem w Polsce Toyot napędzanych tym paliwem jeździ już ponad 60. Wodór nie jest tak daleko jak nam się wydaje. Technologie przyspieszają i jest to kierunek, trend, który będzie się intensywnie rozwijał. To jest przyszłość kolei. 

– Jeśli chodzi o współpracę Pesy z Orlenem, to jest w Pana ocenie początek bardzo owocnej wspólnej przygody? 

– Jesteśmy o tym przekonani. Ostatnie porozumienie podpisane między Pesą, Orlenem a grupą PKP dotyczy już nie tylko tej lokomotywy, dotyczy myślenia o tym, że jeśli pojazdy napędzane wodorem mają być wdrożone do eksploatacji w Polsce, potrzebujemy infrastruktury do tankowania, czyli stacji – PKP ma takie możliwości – potrzebujemy transportu wodoru do stacji z hubów, które buduje Orlen i potrzebujemy samego wodoru. Dlatego Orlen i PKP. To się rozszerza, coraz więcej podmiotów widzi sens w rozwoju i wdrażaniu w Polsce technologii wodorowej. 

– Polska stała się światowym centrum nowych i ekologicznych technologii? 

– Z całą pokorą nie demonizowałbym tego centrum, z szacunkiem dla tych, którzy są dużo dalej od nas, ale też bez wstydu i bez kompleksów robimy swoje. Krok za najlepszymi, ale wciąż w dobrym, światowym peletonie. 

– Jeszcze kilka lat temu mówiło się, że Pesa jest na granicy…

– Bankructwa. Nie bójmy się tego słowa. To wszystko już za nami. Polski Fundusz Rozwoju, który przejął udziały w Pesie, umożliwił nam zbudowanie z konsorcjum banków gwarancji linii kredytowych. Funkcjonujemy normalnie, mamy płynność, płacimy dostawcom, dostarczamy pojazdy w terminie.  Wewnątrz, w Pesie mówimy, że problemy już były. Teraz jest stabilna sytuacja, bardzo dużo innowacyjnych pomysłów i środki na ich realizację. Chcemy patrzeć w przyszłość. 

Kategoria: ,
pesa