Portal dwutygodnika
[wpseo_breadcrumb]

Poza koleją

40 lat „Solidarności”

 

Ponieważ 40. Rocznica powstania NSZZ „Solidarność”, to niezaprzeczalnie doniosła Rocznica, postanowiliśmy przedłużyć cykl wspomnień uczestników i obserwatorów tamtych wydarzeń. W numerze kolejne wspomnienia. (Część IV).

 

Obowiązek uczciwego Polaka

Jak pamiętam „karnawał Solidarności”? Miałem wtedy 26 lat, od roku byłem żonaty i miałem jedną córkę, a druga była „w drodze”.W tamtym czasie pracowałem w biurze warsztatów Technikum Mechaniczno-Elektrycznego w Łowiczu. Ponieważ urodziłem się w wiosce (Lisiewice Małe), z której ponad 50% dorosłych mężczyzn w czasie II WŚ było w partyzantce, ten faktniewątpliwie wpłynął później na kształtowanie się moich poglądów.Nadto, jako syn żołnierza kampanii wrześniowej, a później członka AK oraz wnuk „człowieka z lasu” (ze strony mamy),po wojnie osadzonego na Pawiaku, te poglądy były wyraziścieskrystalizowane. Powiedzieć, że w mojej rodzinie nie lubiono komunistów, to jakby nic nie powiedzieć.

Przed rokiem 80-tym nie należałem do żadnych organizacji opozycyjnych, gdyż nie miałem z nimi styczności. Wiedzę o tym, co się w Polsce i na świecie dzieje, czerpałem głównie z wiadomości przekazywanych przez Radio Wolna Europa.

Pierwsze informacje o protestach na Lubelszczyźnie i Wybrzeżu też były z tego samego źródła. Tak, jak wspominałem, pracowałem w Łowiczu (ok. 30 tys. mieszkańców), który nie jest i nie był miastem przemysłowym. Z początkiem roku szkolnego, kiedy do szkoły wrócili uczniowie i nauczyciele (mimo głębokiej infiltracji środowiska nauczycielskiego), zaczęły się gorące komentarze i dyskusje na temat tego, co się wydarzyło w stoczniach na Wybrzeżu i co się dzieje w dużych zakładach pracy w całym kraju.

Po zarejestrowaniu NSZZ „Solidarność”, najbardziej aktywni zaczęli szukać kontaktów i pomysłów, w jaki sposób doprowadzić do powstania organizacji NSZZ „Solidarność” w naszej szkole. Nie było to wcale łatwe, bo zdecydowana większość nauczycieli, to byli członkowie PZPR, którzy na jesieni 1980r. byli przeciwni „Solidarności”, a niektórzy aktywnie działali, aby jej struktury u nas nie powstały.

Przełomem, były „Wydarzenia Bydgoskie” w marcu 1980r. Po nich u nas, w Technikum Mechaniczno-Elektrycznym, powstała Organizacja Zakładowa, w której zacząłem wówczas działalność związkową.

1 lipca 1981r. przeniosłem się do DOM Warszawa (DP 1217 w Łowiczu) i tam też powędrowała moja deklaracja członkowska NSZZ „Solidarność”. Szeregowym członkiem związku byłem do września 1989r. (ponieważ nigdy z członkostwa nie zrezygnowałem), kiedy to odtworzyłem w DP 1217 NSZZ „Solidarność” i zostałem przewodniczącym tej struktury.

W okresie od 13 grudnia 1981r. do 1989r. nie działałem w strukturach konspiracyjnych, co nie znaczy, że nie brałem spontanicznie udziału w akcjach protestacyjnych organizowanych przez solidarnościowe podziemie. Uważam, że rozpowszechnianie materiałów wydawanych przez działaczy podziemia, czy też pomoc szykanowanym rodzinom ludzi opozycji, to był obowiązek uczciwego Polaka, a nie żadna konspiracja.

Wiesław Pełka, przewodniczący Rady Sekcji Zawodowej Infrastruktury Kolejowej NSZZ „Solidarność”,Z-ca przewodniczącego Rady KSK „Solidarność”

 

Wszyscy tym żyli

W sierpniu 80 roku miałem 11 lat. Zbyt mało, by uczestniczyć, ale wystarczająco, by dobrze pamiętać tamto napięcie. Pochodzę z małego miasteczka, gdzie nie było strajków, rozruchów i manifestacji. Ale wszyscy tym żyli. Powszechne było oczekiwanie zmian i nadzieja, że wreszcie się coś uda, choć nikt nie wiedział co. I pamiętam pierwszy egzemplarz „Tygodnika Solidarność”, z jaką nabożnością pojawił się w samym centrum rodzinnego życia. To sprawiło, że gdy tylko mogłem, wstąpiłem do „Solidarności”. Było to dopiero w 1995 roku.

Marek Lewandowski, Rzecznik Prasowy PrzewodniczącegoKomisji Krajowej NSZZ „Solidarność”

Kategoria:
Solid zajawka