Podczas rozmowy z dziennikarzami „Wolnej Drogi” w grudniu ubiegłego roku powiedziałem:
(…) Kwestia niezależnej prasy jest dla mnie bardzo ważna. Takie pisma, jak „Wolna Droga” i „Tygodnik Solidarność”, są niezwykle ważne i potrzebne. Porównuję je do niezależnych pism z czasów Stanu Wojennego i PRL-u, bo tam pisano prawdę. Dzisiaj w mediach społecznościowych trudno zwykłemu czytelnikowi ocenić, czy coś jest prawdziwą informacją, czy nie?
Czasami do tych mediów zaglądam i bywa, że się łapię za głowę. Czytam o jakimś spotkaniu czy negocjacjach, w których brałem udział i mam wrażenie, że wcale mnie tam nie było. Ludzie piszą zupełnie o czymś innym, o innych ustaleniach, o własnych wizjach i interpretacjach. Robi się z tego jeden wielki misz-masz. Zamiast informacji mamy albo propagandę, albo hejt.
Takie pisma, jak „Wolna Droga” pokazują prawdę, rzeczywistość, a nie mity. Chciałbym wam serdecznie za to podziękować. To jest przyszłość, bo na dłuższą metę nie da się pisać tylko nieprawdy, nie da się pisać informacji, które tylko destabilizują sytuację i wprowadzają czytelników w błąd…
Dzisiaj mam możliwość rozszerzyć moją wypowiedź.
Dwutygodnik „Wolna Droga” jest mi znany od lat. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych, a także później, wypowiadałem się kilkakrotnie na jego łamach. Z zasady nigdy nie odmawiam rozmowy z dziennikarzami prasy związkowej, natomiast teraz mam możliwość przedstawić moją (zapewne subiektywną) ocenę związkowego periodyku.
Jako rzekłem, „Wolną Drogę” czytam od dawna. Pamiętam jej wydanie na papierze w formacie podobnym do formatu ówczesnej „Gazety Wyborczej”. Dziś ten związkowy periodyk, organ prasowy Krajowej Sekcji Kolejarzy NSZZ „Solidarność”, edytorsko nie odstaje od wielkonakładowych pism ukazujących się na polskim rynku prasowym.
Jednak często bywa również tak, że wystarcza mi czasu jedynie na pobieżne przejrzenie tekstów w wydaniu internetowym. A skoro o Internecie mowa, to bardzo dobrze, że poprzez, w miarę czytelnie redagowaną własną stronę, tam istniejecie. Nie rzadko korzystałem z internetowego archiwum „Wolnej Drogi”, kiedy była pilna potrzeba sprawdzenia jakiś konkretnych danych w tematach kolejowych.
Z zadowoleniem odnotowuję fakt, iż jako pismo związkowo resortowe nie ograniczacie się jedynie do tematów stricte kolejowych i opisu wyłącznie działalności związków zawodowych, chociaż… Ale o tym później.
Podział numeru na poszczególne działy tematyczne – „Kolej na historię”, „Kolej na muzykę”, recenzje wydawnictw książkowych, „Z trzeciej strony” (komentarze polityczne redaktora naczelnego). Opinie i komentarze w dziale „Kolej na prawo” stanowi, iż „Wolną Drogę” chętnie czytają w Internecie osoby zupełnie niezwiązane z branżą kolejową.
Utrzymanie przez 40 lat tytułu na rynku prasowym, to olbrzymi sukces. Tym większy, że pismo przetrwało mimo tropienia, śledzenia i zatrzymywaniu dziennikarzy i kolporterów w czasie trwania stanu wojennego i komunistycznej dyktatury.
Chwała Wam za trwanie w prawdzie i „Solidarności”. Szacunek za myśl niezależną, wolne słowo, możliwość nieskrępowanego wypowiadania się na Waszych łamach Czytelnikom. Z mojego oglądu publikowanych na Waszych łamach treści wynika, że nigdy nie splamiliście się zastosowaniem cenzury, a pojęcie autocenzury wydaje się być Wam obce. Również niebagatelną sprawą jest fakt, że „Wolna Droga” utrzymuje się w 100% z polskiego kapitału.
Wrócę teraz do sygnalizowanej wcześniej oceny tematyki tekstów publikowanych na Waszych łamach. Na stronie tytułowej widnieje napis „Dwutygodnik Krajowej Sekcji Kolejarzy NSZZ „Solidarność”, a wewnątrz numeru rzadko, można by rzec bardzo rzadko, informacje o działalności tejże Krajowej Sekcji Kolejarzy. Przy całym szacunku dla różnorodności poruszanych w Dwutygodniku tematów wyraźnie brak tekstów o działalności kolejarskiej „Solidarności” zarówno na szczeblu Krajowej Sekcji, jak i Komisji Zakładowych w poszczególnych spółkach kolejowych.
Na koniec ciekawostka. Wasz dziennikarz Olek Wiśniewski w latach dziewięćdziesiątych współpracował z Biuletynem Informacyjnym ZRB NSZZ „Solidarność” – „Wolne Związki”.
Trwajcie w prawdzie i „Solidarności”, i oby nigdy nie zabrakło Wam dziennikarskiej odwagi w opisywaniu otaczającej nas rzeczywistości.
Z związkowym pozdrowieniem
Leszek Walczak, Przewodniczący Zarządu Regionu Bydgoskiego NSZZ „Solidarność”